11. kadencja, 11. posiedzenie, 1. dzień (08-05-2024)

8. punkt porządku dziennego:

Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o wspieraniu rodziców w aktywności zawodowej oraz w wychowaniu dziecka - ˝Aktywny rodzic˝ (druk nr 319).

Poseł Jarosław Sachajko:

    Dziękuję bardzo.

    Pani Marszałek! Pani Minister! Wysoka Izbo! Debatujemy nad projektem rządowym, który był jedną z obietnic wyborczych. I tu należą się podziękowania, że państwo złożyli ten projekt. Rzadko się zdarza, że obecna koalicja spełnia swoje obietnice. To jest jedna z nielicznych, ale należy za nią serdecznie podziękować. Nie zamierzam tak jak kolega Grzegorz krytykować tego projektu, bo wszystko, co możemy zrobić, aby zwiększyć dzietność w Polsce, dzietność, którą mamy tragiczną, jest dobre.

    Tylko tu o kilku rzeczach zapominamy. Już w tej debacie widziałem kilka manipulacji. Państwo pięknie podają liczbę urodzeń - rzeczywiście mamy tę liczbę urodzeń tragiczną - a nie wspominają państwo o wskaźniku dzietności, jak on wyglądał historycznie. Najgorszy wskaźnik dzietności, poza tym ubiegłym rokiem, był za rządów Lewicy, w 2000 r., 2001 r., 2002 r., 2003 r., kiedy było wyjątkowo duże bezrobocie. Bo rodziny potrafią liczyć i jeżeli widzą niebezpieczeństwo, jeżeli chodzi o egzystencję rodziny, wtedy nie decydują się na dzieci. Później ten wskaźnik, po tym jak społeczeństwo polskie odsunęło Lewicę od władzy, zaczął rosnąć i znowu zaczął spadać za rządów koalicji Platformy i PSL-u, bo znowu mieliśmy bardzo duże bezrobocie.

    Przez ostatnie 4 lata ten wskaźnik zaczął maleć. A dlaczego on zaczął maleć? Jeżeli sobie przejrzymy strony w Internecie, to zobaczymy, że państwo straszyli rodziców, straszyli kobiety, że one w szpitalach będą umierały. To była hańba, to, co również pani minister robiła. Bo wystarczy przyjrzeć się wskaźnikowi GUS-u, ile kobiet w ciąży umarło. Najwięcej ich umarło w 2008 r. Któż wtedy rządził? Czy czasem nie ta Platforma, która tak się wydzierała i straszyła kobiety? Później ten wskaźnik nam spadł do 6, 7, 5 zgonów. Oczywiście każdy zgon jest tragedią, tylko z czymś go musimy porównać. Mamy badania OECD, które mówią o wskaźniku umieralności okołoporodowej. Średnio w tych najbardziej rozwiniętych gospodarkach to jest 10-11 zgonów na 100 tys. żywych urodzeń. I co się okazuje? Co ten duży raport mówi? Możemy powiedzieć, że Polska dzięki wspaniałej opiece medycznej jest wśród trzech najlepiej rozwiniętych gospodarczo krajów na świecie. Wśród tych krajów, gdzie ten wskaźnik umieralności to są trzy zgony, mamy Norwegię, Polskę i Izrael. Oczywiście, jeszcze raz powtórzę, każdy zgon to jest tragedia, ale to są trzy zgony, aż trzy zgony, ale mamy państwa, gdzie tych zgonów jest 69, a nawet - nie wiem, jak to jest możliwe, w Peru - 173 na 100 tys. Tam jest tragedia. Państwo przez ostatnie 4 lata straszyli kobiety, że będzie wielka tragedia. A jak widzimy, jesteśmy drugim państwem na świecie z najlepszą opieką okołoporodową. Jeszcze raz dziękuję lekarzom.

    Powinniśmy zrobić jeszcze kilka rzeczy, żeby w rodzinach było po troje, czworo dzieci. Co trzeba zrobić? Afirmować takie rodziny, nie mówić, że to jest coś złego, pomagać tym rodzinom i patrzeć, co się gdzie indziej sprawdziło. Okazuje się, że sprawdziły się długie okresy urlopów macierzyńskich. Dlaczego państwo w tym kierunku nie chcą iść? W Estonii to jest 85 tygodni pełnopłatnego urlopu. Powinniśmy to wykorzystać. Jeżeli rodzice chcą mieć dzieci, to kobieta powinna móc opiekować się swoim dzieckiem przez, tak jak chociażby w Estonii, 85 tygodni. W innych państwach mamy trochę mniej, Polska jest w drugiej dziesiątce dopiero, jeżeli byśmy popatrzyli na te długości urlopów macierzyńskich.

    Co należałoby jeszcze zrobić? Może daleko nie trzeba sięgać, może trzeba sięgnąć za naszą zachodnią granicę, czyli do Niemiec. Oni dają później kobietom możliwość przekwalifikowania się, dają kobietom bony edukacyjne, żeby mogły się dokształcić lub zmienić zawód. I ostatnia rzecz, o której chcę powiedzieć (Dzwonek), to przestać upaństwawiać dzieci. Musi być połączenie emerytury kobiety z jej liczbą dzieci. Czyli powinno być tak, że kobiety dostają dodatek emerytalny z PIT-u dzieci, powiedzmy 5%...

    Wicemarszałek Monika Wielichowska:

    Dziękuję bardzo.

    Poseł Jarosław Sachajko:

    Już kończę, to jest ostatnie zdanie.

    ...żeby nie było tak jak teraz, że kobieta rodzi dziecko, a później jest ono państwowe, a później łaskawie kobieta dostanie coś do emerytury lub nie dostanie. Kobiety mają niższe emerytury, bo wychowują dzieci. Dlatego apeluję o wprowadzenie dodatku z PIT-u dzieci do emerytur kobiet, żeby dzieci nie były tak jak teraz upaństwowione. Dziękuję. I dziękuję, pani marszałek. (Oklaski)


Przebieg posiedzenia