10. kadencja, 13. posiedzenie, 3. dzień (14-06-2024)

13. punkt porządku dziennego:

Sprawozdanie Komisji Polityki Społecznej i Rodziny o uchwale Senatu w sprawie ustawy o ochronie sygnalistów (druki nr 427 i 455).

Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! (Gwar na sali, dzwonek) Gdynia 2008 r., fabryka zabawek. Właściciel chciał po prostu zaoszczędzić, zrezygnował z wymaganego serwisu maszyny produkującej zabawki, uznał, że sam da radę, nie dał. Błędnie serwisowana maszyna do produkcji zabawek przez osobę do tego nieuprawnioną i źle zamontowane elementy uszczelniające pomiędzy przewodem ciśnieniowym a zaworem redukcyjnym doprowadziły do wybuchu i pożaru w fabryce. Zginął jeden z pracowników, zostawił owdowiałą żonę i dwójkę dzieci. Gdyby któryś z pracowników firmy odważył się wcześniej zgłosić naruszenie zasad bhp, gdyby mógł liczyć na ochronę i status sygnalisty, człowiek mógłby żyć.

    Łódź 2005 r., fabryka lodówek. Do wypadku na terenie łódzkiego zakładu Indesit doszło we wrześniu 2005 r. Wyłączona wcześniej prasa do wytłaczania blachy uruchomiła się i zmiażdżyła głowę 21-letniego Tomasza, robotnika, który usuwał z maszyny ścinki metalu. Tomasza zabiła 16-tonowa prasa, nie miał żadnych szans. Podczas procesu karnego szefów Tomasza prokuratura ustaliła, że fabryce zależało na wyprodukowaniu jak największej liczby komponentów. Zdemontowanie czujników pozwoliło na szybszą pracę maszyny i doprowadziło do śmierci pracownika. Proces trwał 3 lata, sąd przesłuchał 20 świadków. Pracownicy opowiadali o obrażeniach, jakich doznali w pracy, o zmuszaniu ich do pracy ponad siły. Ciągle nas poganiano, ciągle było za mało wydajnie, zeznawał jeden z nich. Wdowa po Tomaszu, Joanna, kiedy zeznawała, co mąż opowiadał po powrocie z pracy, opierała się o mównicę, żeby nie upaść. Pięciu menedżerów usłyszało wyroki skazujące. Dopiero w procesie karnym po śmierci pracownika okazało się, jak liczne były przypadki naruszania prawa pracy, nie tylko bhp. Potrzebna była śmierć człowieka, żeby pracownicy zaczęli o tym mówić, wcześniej się po prostu bali. Być może gdyby mogli liczyć na ochronę sygnalistów, byłoby inaczej i do śmierci pana Tomasza nie musiałoby dojść.

    Południowa Polska, niewielki zakład produkcyjny. Pewnego dnia pracownice zauważyły, że w ich szatni, w której każdego dnia przebierają się w odzież roboczą, zamontowano ukryte kamery. Okazało się, że szef bardzo lubi je podglądać w trakcie przebierania się do i po pracy. Nagrania gromadził na dysku. Czy gdyby pracownik, który dostał od szefa polecenie zamontowania tej kamery, mógł liczyć na ochronę sygnalisty, do podglądania kobiet w szatni by nie doszło? Bardzo możliwe.

    Przykłady sytuacji, w których ochrona sygnalistów zgłaszających naruszenia prawa pracy mogłaby ochronić życie, zdrowie, prywatność i godność pracowników, można mnożyć. Molestowanie seksualne, zaniżanie wynagrodzeń, dyskryminacja ze względu na rodzicielstwo czy w końcu nieprzestrzeganie BHP - to wszystko obszar prawa pracy. Co piąta kobieta w Polsce doświadczyła molestowania seksualnego więcej niż dziesięć razy. To zawsze jest czyjaś córka, żona, siostra albo matka. Co czwarta osoba była w swoim miejscu pracy lub nauki świadkiem molestowania seksualnego. Co to znaczy? Znaczy to, że prawie zawsze ktoś wie, prawie zawsze ktoś widzi, więc ktoś mógłby zareagować. Mógłby, ale bez właściwej ochrony dla świadków ludzie nie będą reagowali na cudzą krzywdę. Jeśli świadkowie nie staną się sygnalistami, to krzywdy nie tylko pozostaną bezkarne, ale będą stałe, nawracające i obejmujące kolejne grupy osób.

    W Polsce każdego roku w wypadkach w pracy ginie ok. 200 osób. To głównie mężczyźni: ojcowie, bracia, synowie. Tracą życie, bo w jakiejś fabryce, na jakiejś budowie, w jakimś zakładzie ktoś chciał zaoszczędzić na bezpieczeństwie, a ktoś inny bał się to zgłosić, bo bał się utraty pracy, ograniczenia wynagrodzenia, po prostu odwetu ze strony pracodawcy. Rządowy projekt ustawy o ochronie sygnalistów miał to zmienić. Miał pomóc ratować życie i zdrowie pracowników, chronić ich rodziny przed życiowymi tragediami. W projektowanym katalogu naruszeń, za których zgłoszenie ma przysługiwać ochrona sygnalisty, uwzględniono prawo pracy. Projekt w takim kształcie przyjęła Rada Ministrów. W takim kształcie przyjęła go Wysoka Izba, a później projekt trafił do Senatu. Tam głosami senatorów koalicji i opozycji, PO i PiS prawo pracy zostało z niego wykreślone. Tak doszło do zupełnie absurdalnej sytuacji. Projekt ustawy po poprawce Senatu bardziej chroni trzodę chlewną niż polskich pracowników. Zgłoszenia naruszenia bezpieczeństwa pasz albo dobrostanu zwierząt będą, i słusznie, objęte ustawą, ale zgłoszenia zagrożenia zdrowia i życia pracowników już nie.

    Wysoka Izbo, wykreślenie prawa pracy i pozbawienie pracowników ochrony to ogromny błąd Senatu, błąd, który może kosztować czyjeś życie. Posłowie i posłanki na tej sali mają szansę ten błąd naprawić. Zwracam się do państwa w imieniu własnym, w imieniu rządu, a przede wszystkim w imieniu milionów polskich pracowników o tej szansy niezmarnowanie. Dziękuję. (Oklaski)


Przebieg posiedzenia