10. kadencja, 17. posiedzenie, 2. dzień (12-09-2024)
9. punkt porządku dziennego:
Pytania w sprawach bieżących.
Minister Sportu i Turystyki Sławomir Nitras:
Dziękuję.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Szanowny Panie Pośle! Trzeba powiedzieć o pewnej diagnozie. Kiedy przyszedłem do ministerstwa, funkcjonował w nim program, który stworzyli nasi poprzednicy - program ˝Klub˝, który zakładał, że kluby sportowe w Polsce, te pracujące z dziećmi, z młodzieżą, otrzymają coroczne wsparcie z Ministerstwa Sportu na poziomie 10 tys. zł na klub, i to bardzo wiele mówi o kondycji polskich klubów sportowych w Polsce. Wielu próbowało ten program przedstawiać jako przełomowy, zbawienny do sportu i klubów w Polsce.
Wyobraźcie sobie Koniecpol i klub, w którym 100, 200, 300 dzieciaków uprawia konkretną dyscyplinę sportu. 10 tys. zł na rok. 800 zł miesięcznie. To pokazuje skalę zapaści polskich klubów, szczególnie tych na prowincji i szczególnie tych pracujących z młodzieżą. Nie chciałbym być źle zrozumiany, że krytykuję ten program. W miarę naszych możliwości podnieśliśmy kwoty, które ministerstwo kieruje do tych klubów, ale to pokazuje skalę zapaści klubów, które borykają się z kosztami prądu, z kosztami opłacenia telefonu, wynajęcia jakiegoś wspólnego biura, nie mówiąc już o poniesieniu kosztów funkcjonowania w jakimś obiekcie sportowym, jeśli nie są jego właścicielem, albo utrzymania tego obiektu, jeśli nim zarządzają. To są kwoty zupełnie nieprzystające.
Bardzo często jest tak, że związki sportowe... Pan wspomniał o PKOl-u i kwotach, które w sposób nietransparentny są tam kierowane z różnych publicznych źródeł. Mówię o PKOl-u. Ale tam bardzo często złotówka ze strony związków - już nie mówię o tym, że ze strony PKOl-u - nigdy nie została skierowana. Oceniając program ˝Klub˝, mówiłem, że oceniam go dobrze, ale też mówiłem o jego mankamentach. Jego podstawowym mankamentem, choć też pewnego rodzaju zaletą, jest prostota tego programu. Ale jego mankamentem jest też to, że nie rozróżnia klubów, które w sposób rekreacyjny, bez jakiegokolwiek współzawodnictwa sportowego, po prostu zajmują się młodzieżą, od tych klubów, które mają większe ambicje, od tych klubów, które współzawodniczą, które rzeczywiście szkolą, z których bardzo często biorą się później mistrzowie. Ale nie chodzi tylko o mistrzów, chodzi o tych wszystkich, którzy mieli szansę spróbować, mieli szansę spotkać na swojej drodze trenera i mieć w życiu taką sportową przygodę, która zostaje na całe życie i jest istotna - trenować. Dlatego ja od razu mówiłem, że będę próbował ten program modyfikować albo rozróżnić kluby, tę bazę od tych klubów, które mają większe ambicje. Miałem pierwotnie plan zrobić to w przyszłym roku, ale biorąc pod uwagę sytuację budżetową ministerstwa, uznałem, że można zrobić to jeszcze w tym roku, również po to, żeby pokazać to działaczom. Chciałbym, jeśli będą słuchać tej mojej wypowiedzi działacze związkowi, wszystkich związków, pokazać im, że muszą dostrzec kluby. Do tej pory na szkolenie dzieci i młodzieży, na upowszechnianie sportu kierowaliśmy środki tylko i wyłącznie do związków sportowych. Tak było. Trzeba powiedzieć, że to było często kosztem klubów, kluby były niedostrzegane. My rzeczywiście skierowaliśmy do 600 klubów w Polsce pomoc finansową na niespotykaną dotąd skalę. Spotykam się z wieloma wyrazami wdzięczności. Niepotrzebnie, bo ja nie robię nikomu łaski, to są pieniądze publiczne, a ja tutaj jestem tylko pośrednikiem w przekazywaniu pieniędzy publicznych, a nie jakimś dobrym panem. Ale zrobiliśmy to również po to, żeby wskazać związkom: pamiętajcie o swoich klubach i pamiętajcie o tym, że kiedy w przyszłym roku będziemy rozmawiać o tym, jak - również w kontekście igrzysk - dystrybuować publiczne pieniądze, pieniądze z budżetu państwa na sport, na szkolenie młodzieży, to ja będę pamiętał o klubach. Albo zrobimy to w dialogu, do którego jestem gotowy, tzn. że wy jako związki w swojej polityce dostrzeżecie kluby, albo ja tę pomoc podzielę i częściowo będę ją kierował do związków, a częściowo będę ją kierował do klubów. Wyobrażam sobie taki model, w którym ze związkami wypracujemy model współpracy, a tam, gdzie go nie wypracujemy, w tych związkach, w których się to nie uda, ja po prostu będę kierował pomoc bezpośrednio. Bo te kluby muszą mieć możliwość funkcjonowania. One nie mogą funkcjonować tylko i wyłącznie w oparciu o to, co dadzą rodzice, a dzisiaj niestety bardzo często tak bywa.
Jeśli chodzi o kryteria, jest jeden ranking, który ja znam, którym mogłem się kierować. Żeby było jasne, to jest tak naprawdę przytyk do prawej strony sali, do dzisiejszej opozycji, tam o niczym nie decyduje się według mojego widzimisię albo widzimisię kogokolwiek. Oparliśmy się na uczciwym, wiarygodnym rankingu, który może nie jest doskonały - ja słyszę te głosy krytyki - ale nie mam innego. Możemy rozmawiać o tym, jak ten ranking zmieniać, możemy rozmawiać o tym, żeby może stworzyć inny, ale nigdy nie zgodzę się na to, żeby ta pomoc była kierowana w zależności od widzimisię, bo przyszedł kolega i poprosił, żeby komuś dać. Tam nie ma ręki żadnego kolegi, tam nie ma żadnego telefonu od kolegi, od koleżanki. To są czyste, uczciwe, panie pośle Hoc, kryteria. (Dzwonek)
(Głos z sali: Ciekawe.)
Zupełnie inaczej, niż to było za pańskich czasów.
(Głos z sali: Na Facebooku.)
(Głos z sali: Nie zrozumieli nic.)
I będę tego bronił. Jestem gotowy do tego, by rozmawiać o kryteriach, natomiast będę bronił tego, że wszystko musi być w oparciu o kryteria. Tam są po prostu najlepsi, którzy pracowali z młodzieżą i tworzyli polski sport w ostatnich 3 latach, bo ten ranking, trzeba też o tym powiedzieć, trzeba o tym wspomnieć, był tworzony w oparciu o ostatnie 3 lata, a nie jeden rok. Bardzo dziękuję. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia