10. kadencja, 18. posiedzenie, 1. dzień (25-09-2024)
7. punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o paszach (druki nr 606 i 648).
Poseł Zbigniew Dolata:
Szanowny Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Mam zaszczyt przedstawić stanowisko klubu Prawa i Sprawiedliwości wobec rządowego projektu nowelizacji ustawy o paszach, druki nr 606 i 648.
Najpierw powiem kilka słów na temat tematu, którym się zajmujemy. Temat jest niezwykle ważny i dotyczy bezpieczeństwa żywnościowego Polski. Bezpieczeństwo białkowe jest elementem bezpieczeństwa żywnościowego Polski. Mówimy o imporcie poekstrakcyjnej śruty sojowej GMO, której kupujemy ok. 2,5 mln t rocznie. Wartość tego importu oscyluje blisko 5 mld zł rocznie, to oczywiście kwota zależna od cen rynkowych, a teraz już nawet blisko 7 mld zł. Komponenty wysokobiałkowe stosowane w paszach do żywienia zwierząt to nie są pomarańcze, to nie są cytryny, które nie wyrosną w Polsce. To są komponenty, które mogą wyprodukować polscy rolnicy. Jeśli nawet nie możemy w 100% zastąpić importowanej poekstrakcyjnej śruty sojowej, to na pewno możemy ją z dnia na dzień zastąpić w 30%, może nawet w nieco większym stopniu.
Od wielu lat realizowany był program naukowo-badawczy. Od 2010 r. przeprowadzono dwie edycje. Przeznaczono na to ponad 70 mln zł. Setki milionów złotych przeznaczono na dopłaty do produkcji. Wywołano produkcję, animowano produkcję roślin strączkowych, również soi. Podstawowy problem polega na tym, że rolnicy nie mają co zrobić z wyprodukowanymi nasionami, z tym ziarnem. Firmy paszowe, a w 80% są to wielkie koncerny z obcym kapitałem, nie są zainteresowane zakupem polskich komponentów wysokobiałkowych. Jest tak dlatego, że są to końcowe terminale importerów soi.
Propozycja rządu pana Tuska jest absolutną kapitulacją przed lobby importerów właśnie tej poekstrakcyjnej śruty sojowej, absolutną kapitulacją. To jest działanie w interesie rolników argentyńskich, brazylijskich, amerykańskich, ale nie w interesie polskiego rolnika. To jest absolutny skandal, ponieważ przedłużenie zakazu importu poekstrakcyjnej śruty sojowej GMO do roku 2030 to jest sygnał dla importerów: nic nie musicie zmieniać. To jest sygnał dla wytwórców pasz: nic nie musicie zmieniać, nie musicie kupować od polskiego rolnika komponentów wysokobiałkowych, nie musicie kupować nasion roślin strączkowych, nie musicie kupować polskiej soi, działajcie sobie tak dalej.
W uzasadnieniu tego rządowego projektu mogliśmy przeczytać m.in., że oczekiwanym efektem tej nowelizacji jest utrzymanie stabilizacji w zakresie funkcjonowania sektora rolnego w zakresie wytwarzania pasz dla zwierząt oraz utrzymanie silnej pozycji Polski i konkurencyjności rodzimej produkcji zwierzęcej na światowym rynku. To jest mniej więcej takie podejście jak komunikat premiera Tuska przed powodzią: nic się nie wydarzy. To jest dokładnie to samo, przejaw wybitnej wręcz krótkowzroczności. Bo wystarczy tylko jakieś zawirowanie w Ameryce Południowej, jakaś susza, jakieś problemy z produkcją soi tam, żeby ceny wzrosły tak bardzo, że konkurencyjność polskiego sektora chociażby drobiu (Dzwonek) czy wieprzowiny gwałtownie spadnie. Rząd mówi: wszystko będzie po staremu, nic się nie wydarzy. A kto zagwarantuje, że się nie wydarzy? Nikt. Te środki, które zainwestowano w rozwój rodzimej produkcji roślin wysokobiałkowych, tak naprawdę - rząd mówi - już spisujemy na straty. To krótkowzroczne myślenie i myślenie antyrolnicze, myślenie wbrew polskiemu rolnikowi.
Dlatego na ręce pana marszałka składam poprawkę, która zakłada skrócenie terminu wejścia w życie zakazu do 1 stycznia 2027 r., tak żeby zmobilizować rząd i resort rolnictwa do działania. O to właśnie chodzi w tej poprawce. Od przyjęcia tej poprawki uzależniamy głosowanie nad całością projektu ustawy. Dziękuję bardzo.
Przebieg posiedzenia