10. kadencja, 18. posiedzenie, 1. dzień (25-09-2024)

7. punkt porządku dziennego:

Sprawozdanie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o paszach (druki nr 606 i 648).

Poseł Marcin Skonieczka:

    Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Ustawa o paszach została przyjęta 22 lipca 2006 r. W tym roku kończy, skończyła już 18 lat. Ale tak jak już było zauważone, niektóre przepisy tej ustawy nie weszły w życie, o czym mówi art. 65. W tym artykule są dwa wyjątki. Pierwszy jest o tym, że wydłużony termin wejścia w życie dotyczy art. 15, który brzmi w ten sposób: zabrania się wytwarzania, wprowadzania do obrotu i stosowania w wyżywieniu zwierząt pasz genetycznie zmodyfikowanych oraz organizmów genetycznie zmodyfikowanych przeznaczonych do użytku paszowego. I kolejny: art. 53 mówi o sankcjach i o tym, że te osoby, które wprowadzają do obrotu lub stosują te pasze, podlegają karze grzywny.

    A więc intencją ustawy z 2006 r. było wprowadzenie zakazu stosowania pasz genetycznie modyfikowanych, ale od 18 lat co kilka lat ta regulacja jest przekładana, przekładany jest termin jej wejścia w życie. Dlaczego tak się dzieje? Otóż jednym z istotnych składników pasz jest soja, która zapewnia odpowiednią ilość białka. I tak jak już było powiedziane wcześniej, w Unii Europejskiej zużywa się rocznie 40 mln t śruty sojowej do produkcji pasz. 92% tej śruty pochodzi z importu, a tylko 8% białka jest z produkcji rodzimej.

    W Polsce wygląda to podobnie: większość śruty sojowej jest importowana i właśnie ona zapewnia białko w naszych paszach. Największymi producentami soi są natomiast: Brazylia, Stany Zjednoczone i Argentyna, które zapewniają 70% pasz i produktów sojowych. Co istotne, w obu Amerykach zdecydowana większość upraw pochodzi z nasion modyfikowanych genetycznie i jest to od 94% do 97%. Czyli mamy taką sytuację, że Polska jest krajem wolnym od upraw GMO, jednak cały czas importuje tego typu pasze z innych krajów. Tutaj kluczowym czynnikiem jest cena. Otóż, tak jak zauważono w uzasadnieniu, śruta genetycznie modyfikowana jest tańsza o 30% od tej non-GMO. Gdybyśmy dzisiaj wprowadzili zakaz stosowania śruty genetycznie modyfikowanej, to nastąpiłby wzrost cen pasz, co z kolei odbiłoby się na produkcji kurcząt - w tym przypadku koszt pasz wzrósłby o 11%, na produkcji warchlaków - tutaj koszt pasz wzrósłby o 12%, a także na produkcji tuczników - wzrost od 10% do 12%. To by było niekorzystne dla naszych producentów, ponieważ w żadnym kraju Unii Europejskiej takiego zakazu nie ma. Mielibyśmy najdroższą produkcję i nasza konkurencyjność znacznie by spadła.

    Jednocześnie chciałbym uspokoić wszystkich konsumentów. Otóż wszystkie pasze, które są wprowadzane w Polsce do obrotu, muszą mieć stosowne zezwolenie Komisji Europejskiej i Komisja Europejska prowadzi rejestr, bada te produkty i zapewnia, że są one bezpieczne. Konsumenci nie muszą się obawiać. Dodatkowo pragnę przypomnieć, że w 2020 r. weszła ustawa umożliwiająca znakowanie produktów, które są wolne od GMO. Konsumenci w sklepach, na półkach widzą więc produkty, które są wytworzone bez zastosowania pasz GMO i mogą te produkty wybrać. Oczywiście one są droższe, ale ich wybór to już świadoma decyzja konsumenta. To rozwiązanie docelowo może spowodować, że stopniowo ta śruta modyfikowana będzie wypierana i zastępowana rodzimą produkcją wolną od GMO, ale do tego potrzeba czasu.

    Szanowni Państwo! To, o czym mówiłem, wyraźnie pokazuje, że przez 18 lat nie udało się wyeliminować z polskiego rynku soi GMO i nadal odgrywa ona istotną rolę. Rządowi Prawa i Sprawiedliwości przez 8 lat również to się nie udało, bo po prostu nie da się ręcznie sterować rynkiem. Jeżeli chcemy utrzymać konkurencyjność polskiego rolnictwa, to musimy ten zakaz przedłużyć o 5 lat, dlatego Klub Parlamentarny Polska 2050 - Trzecia Droga (Dzwonek) popiera procedowany projekt ustawy. Dziękuję. (Oklaski)


Przebieg posiedzenia