10. kadencja, 18. posiedzenie, 1. dzień (25-09-2024)
Oświadczenia.
Poseł Barbara Bartuś (tekst niewygłoszony):
Oświadczenie poselskie w 71. rocznicę zatrzymania prymasa Polski ks. kard. Stefana Wyszyńskiego oraz jego sekretarza i kapelana ks. abp. Antoniego Baraniaka
Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Dzisiaj mija 71 lat od zatrzymania prymasa Polski ks. kard. Stefana Wyszyńskiego oraz ks. abp. Antoniego Baraniaka.
W nocy z 25 na 26 września 1953 r. władze komunistyczne aresztowały kard. Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski, a wraz z prymasem aresztowano jego sekretarza, skromnego i cichego biskupa pochodzącego z Wielkopolski, Antoniego Baraniaka.
Po zakończeniu II wojny światowej i przejęciu władzy w Polsce przez komunistów rozpoczął się proces eliminowania wszelkiej opozycji, zarówno legalnej, jak i tej działającej w konspiracji, zrzeszającej organizacje dążące do odzyskania przez kraj pełnej niepodległości. W ciągu kilku lat funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa wspierani przez oficerów NKWD zdołali zlikwidować praktycznie całość opozycji. Ostatnią zachowującą suwerenność siłą stał się Kościół katolicki, którym od 1948 r. kierował właśnie arcybiskup warszawsko-gnieźnieński, prymas Polski kard. Stefan Wyszyński.
Wieczorem 25 września 1953 r. pod bramę Pałacu Prymasowskiego w Warszawie przybyli funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa, którzy domagali się wpuszczenia pod pretekstem przekazania listu do bp. Antoniego Baraniaka. Prymas, zawiadomiony o wizycie funkcjonariuszy, zezwolił na ich wejście. Podczas rozmowy ubowcy przekazali kard. Wyszyńskiemu pismo zawierające decyzję rządu usuwającą go z miasta i zakazującą wykonywania posługi kapłańskiej. Prymas nie podpisał otrzymanej decyzji, zaznaczając, że jest ona pozbawiona podstaw prawnych, ale wyprowadzono go z Pałacu Prymasowskiego i pod eskortą sześciu aut przewieziono do klasztoru w Rywałdzie.
Podczas 3-letniego internowania kard. Wyszyński przebywał jeszcze w Stoczku koło Lidzbarka Warmińskiego, Prudniku na Śląsku Opolskim i Komańczy w Bieszczadach.
Z aresztowaniem prymasa Stefana Wyszyńskiego wiązało się silne uderzenie w struktury Kościoła i sterroryzowanie pozostałych na wolności hierarchów. Ograniczenie wpływów filaru chrześcijaństwa było dla komunistów niezwykle ważne, o czym świadczyły stosowane przez nich metody prowadzące często do skrajnych postępowań wobec duchownych, tj. ich gnębienia oraz prześladowania.
Kilka godzin po zatrzymaniu kardynała na podstawie nakazu wystawionego przez prokuraturę wojskową został aresztowany sufragan gnieźnieński, kapelan prymasowski - abp Antoni Baraniak. Więzienie przy ul. Rakowieckiej, do którego trafił, było katownią, w której władze komunistyczne usiłowały niszczyć życiorysy polskich patriotów, i taka właśnie intencja przyświecała zatrzymaniu sekretarza i kapelana prymasa Polski. Więziono go bez procesu 27 miesięcy.
Arcybiskup Baraniak już w pierwszych tygodniach więzienia schudł kilkanaście kilogramów. Tortury, jakim go poddano, były straszliwe: zdzieranie paznokci, pobicia, które pozostawiły ślad w postaci 10-centymetrowych blizn, podawanie zastrzyków i zatruwanie organizmu oraz psychiczne maltretowanie, przetrzymywanie nago w ciemnicy (małej, wychłodzonej celi z mokrą posadzką) czy spuszczanie przez wiele godzin kropli wody na głowę. W korytarzyku obok tego karceru strzelano ludziom w tył głowy, a krew i ludzkie szczątki, które zostały na ziemi po głowie roztrzaskanej strzałem, spłukiwano wodą. Spływała ona do mokrego karceru, w którym nie było kanalizacji ani odpływu. Nie było tam także wiadra na odchody. Wszystko, co tam spłynęło, zostawało w celi. Więźniowie, których tam umieszczano, siedzieli jakby w szambie. I to wszystko 50-letni duchowny znosił w osamotnieniu. Biskupowi Antoniemu, wbrew regulaminowi, nie pozwolono na pisanie i otrzymywanie listów, widzenia z rodziną i praktyki kapłańskie.
Wiadomo, że w tym czasie odbyło się blisko 150 przesłuchań (niektóre trwały po kilkanaście godzin), a na przesłuchania zabierano go nawet z więziennego szpitala, mimo że w opiniach więziennych lekarzy stan jego określano jako poważny. Komuniści mieli nadzieję wymusić w ten sposób fałszywe zeznania oraz uczynić z nich podstawę do oskarżenia prymasa Wyszyńskiego o szpiegostwo i zdradę stanu. Ale nie zdołali złamać mężnego duchownego. Nie nosił munduru, tylko sutannę, ale z pewnością zasługuje na miano żołnierza niezłomnego Kościoła.
Warto również przytoczyć świadectwo Eugeniusza Kosiela, który w latach 80. był niedzielnym organistą u księży salezjanów w parafii w Marszałkach, gdzie 30 grudnia 1955 r. przewieziono księdza arcybiskupa:
Ubecy przewozili ks. abp. Antoniego Baraniaka odkrytym samochodem, tzw. wojskowym łazikiem, a ciężko chory kapłan był ubrany tylko w letni, cienki płaszcz, zapewne ten, w którym został aresztowany we wrześniu 1953 r. Po przyjeździe do Marszałek ubecy wnieśli w pozycji siedzącej zmarzniętego abp. Baraniaka, rzucili go na ławę w kuchni i powiedzieli: Przywieźliśmy wam Dziadka Mroza.
Postawa arcybiskupa podczas uwięzienia i okrutnych tortur ochroniła prymasa przed pokazowym procesem i nie udało się komunistom skompromitować Kościoła, tak jak to się stało w Chorwacji, Czechach, Rumunii, Słowacji i na Węgrzech. Tylko w Polsce taki pokazowy proces prymasa się nie odbył, a za tym wszystkim stał skromny, pokorny człowiek, który nie ugiął się i - jak sam mówił - nie ześwinił się. Niestety historia bohaterskiego biskupa jest wciąż tak mało znana, wciąż tak mało wiemy i tak mało mówimy o tej niezwykłej postaci.
W 2018 r. prezydent RP Andrzej Duda pośmiertnie odznaczył abp. Antoniego Baraniaka Orderem Orła Białego, a decyzją Sejmu z lipca 2023 r. abp Antoni Baraniak został patronem roku 2024. Jednak ile osób w Polsce o tym wie? Ilu młodych ludzi zna historię tego niezłomnego kapłana?
Przebieg posiedzenia