10. kadencja, 18. posiedzenie, 2. dzień (26-09-2024)

12. punkt porządku dziennego:

Informacja bieżąca.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Wiesław Leśniakiewicz:

    Szanowna Pani Marszałek! Wysoka Izbo! (Gwar na sali, dzwonek) Spotykałem się z panią marszałek wielokrotnie w Kłodzku, gdzie m.in. rozmawialiśmy z Powiatowym Zespołem Zarządzania Kryzysowego o tej sytuacji, więc nie wiem, co my powinniśmy jeszcze państwu przedłożyć...

    (Poseł Piotr Kaleta: Wniosek o dymisję.)

    ...aby wyjaśnić, jakie działania były podejmowane przez ten rząd i jaka była współpraca z samorządem lokalnym, by ustrzec obywateli przed tymi zdarzeniami oraz by zminimalizować skutki.

    (Głos z sali: Właśnie jej nie było.)

    Przedstawiłem na samym początku sekwencję naszych działań, które podejmowaliśmy w ministerstwie spraw wewnętrznych. Mam jeszcze przygotowaną sekwencję działań, jaką przygotowywali wojewodowie we współpracy z samorządami. Mogę to jeszcze raz przedłożyć albo przekazać na piśmie, żebyśmy mieli pewność.

    Proszę państwa, w tym czasie, kiedy jeszcze prowadziliśmy działania ratownicze, komendant główny musiał absorbować swoje zasoby osobowe, po to by przygotowywać odpowiednie raporty - jakże ważne, bo dedykowane społeczeństwu - informujące również Wysoką Izbę, jakie działania podejmowaliśmy. Podejmowaliśmy działania adekwatne do zagrożeń, które wystąpiły. Jeszcze raz powtarzam: sekwencja zdarzeń związanych z uszkodzeniem zbiornika w Stroniu spowodowała zwiększony i dynamiczny napływ wody na tereny kluczowych gmin dotkniętych powodzią.

    (Głos z sali: Pan znowu to czyta.)

    Nie czytam, tylko mówię z głowy, bo byłem na miejscu i widziałem.

    (Głos z sali: Znowu te same odpowiedzi.)

    Sprawa wygląda następująco: krajowy system ratowniczo-gaśniczy jest systemem budowanym hierarchicznie. Siły lokalne są kierowane do działań w pierwszej kolejności i one podejmują skuteczne działania. Jeżeli są niewystarczające, komendanci aplikują o dodatkowe zasoby zarówno Państwowej Straży Pożarnej, jak i ochotniczych straży pożarnych. W pierwszym rzucie kieruje się ochotników z najbliżej położonych regionów, jak również jednostki Państwowej Straży Pożarnej. Ale do odwodów, tam, gdzie mamy najtrudniejsze sytuacje, kierujemy przede wszystkim Państwową Straż Pożarną z uwagi na skalę zagrożeń i konieczność... Proszę zauważyć, ile miejsc zostało ochronionych poprzez pracę strażaków i społeczności lokalnych. Mówimy o obszarach najbardziej zagrożonych. To dynamiczna woda, która schodziła ze zbiornika w Stroniu, spowodowała największe spustoszenie. Jak rozmawiałem z lokalnymi obywatelami, to tak właśnie mówili. To nie woda, która narastała poprzez opady deszczu, tylko rozerwany zbiornik. W konsekwencji miało to wpływ na zbiorniki retencyjne, w tym zbiornik w Nysie.

    Odpowiem jeszcze na kilka istotnych pytań, które były naprawdę ważne. Proszę państwa, kilka systemów musi ze sobą współdziałać. Cały system osłony meteorologicznej, która się potem przekłada na osłonę hydrologiczną, na pracę zbiorników - te elementy były na samym początku zdiagnozowane i sprawdzone. Chodziło o to, żeby sprawdzić, czy będziemy w stanie tę wodę utrzymać, i ewentualnie nie dopuścić do zalania kolejnych miast. To zarządzający zbiornikami podejmują kluczowe decyzje, co zrobić z wodą, w jakim momencie zwiększyć wypływy. Wiemy o tym, że zbiornik Stronie przyjmował 320 m3 na minutę, a zrzucał 80 m3 na minutę, bo na tyle był przygotowany. Ten zbiornik nie wytrzymał naporu wody, który spływał do niego. Stąd też właśnie te decyzje o alarmowaniu mieszkańców, o przekazywaniu informacji. Byłem w Kłodzku i rozmawialiśmy również ze sztabem lokalnym, czy są przygotowane zasoby i miejsca do ewentualnej ewakuacji. Proszę mi wierzyć, to nie było tak, że ludzie chętnie chcieli się ewakuować w pierwszej fazie tego zdarzenia. Każdy liczył na to, że woda nie będzie na tyle znacząca, żeby ewentualnie powodować dodatkowe zagrożenie. Takie informacje były również na bieżąco przekazywane, kiedy współpracowaliśmy ze sztabami.

    Kolejny element, który był tutaj podnoszony, to jest właśnie system Copernicus i kwestia związana z jego uruchomieniem. Komendant główny, jak również Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej dzisiaj korzystają tylko z jednego obszaru tego systemu. On nam przede wszystkim ocenia skalę rozlewiska, które powstało, i ewentualnie sposób odprowadzenia wody w tych miejscach, które zostały zalane, rozlewiska, które należy usunąć. W tym obszarze komendant główny korzysta z tej bazy. Stąd też ta sytuacja, o której była mowa: komendant podał informację, że 19 września - nie, już 13 września uruchamiał ten system, po to żeby mieć diagnozę sytuacji zalanego obszaru i ewentualnie plan działań podejmowanych w tej drugiej fazie, fazie odpompowywania i ewentualnej pomocy ludziom w związku z usuwaniem wody z piwnic itd. Najpierw trzeba usunąć wodę z rozlewisk, a potem w kolejności jest usuwanie wody z piwnic.

    Jeżeli chodzi o pomoc, która ewentualnie miała być dedykowana mieszkańcom Bielska-Białej, to chciałbym powiedzieć jednoznacznie, że takie środki były przeznaczone przez wojewodę. Wojewoda przekazał 50 tys. zł mieszkańcom dotkniętym wcześniejszą powodzią. Na dziś już prawie 280 tys. zł zostało przeznaczonych na zasiłki dla tych mieszkańców województwa śląskiego, którzy zostali dotknięci powodzią. Aktualnie już są wydane 143 mln zł. Jesteśmy jeszcze w trakcie pierwszej fazy odbudowy albo pomocy mieszkańcom. Potem się zacznie druga faza, już z udziałem ministra Kierwińskiego, który będzie pełnomocnikiem. O tym była mowa w dniu wczorajszym, czyli o całym systemie pomocy mieszkańcom i odbudowie całej infrastruktury, która jest zniszczona. Zapewne również pan Polaczek dostanie odpowiedź na pytanie, w których obszarach infrastruktura została zniszczona i jakie ewentualnie trzeba będzie ponieść koszty na jej odbudowę.

    Dlatego uważam, że krytyczne słowa kierowane pod naszym adresem, ludzi odpowiedzialnych za cały system przygotowania do działań ratowniczych i minimalizowania skutków powodzi, są dla mnie nie do przyjęcia, bowiem na tym etapie zrobiliśmy absolutnie wszystko, co było w naszej mocy, żeby maksymalnie przygotować zasoby i udzielać pomocy. Jak idzie wysoka woda w zbiornikach górskich, to nie ma możliwości jej ograniczenia i rozprzestrzenienia. Są sytuacje, że nawet zmywa nam rękawy, zmywane są worki. A jeżeli w zbiorniku retencyjnym, który był nad Stroniem Śląskim, było 1300 tys. m3 wody, ta woda w krótkim okresie spływała w dolne części Kotliny Kłodzkiej.

    Zginęło aż siedem osób w tej sytuacji. Pamiętam jeszcze powódź z 2010 r. Wtedy zginęło aż 29 osób. O siedem osób za dużo - nie ulega wątpliwości. Będą rozstrzygane wszystkie okoliczności. W jakich okolicznościach te osoby uległy właśnie tej sytuacji destrukcyjnej?

    Apelowaliśmy od pierwszych dni. Pamiętam, jak szedłem z pierwszego spotkania w RCB. Już miałem spotkanie z mediami, podczas którego mówiliśmy (Dzwonek), że mogą być duże zagrożenia w Kotlinie Kłodzkiej, że mogą być zagrożenia na ziemi dolnośląskiej. Media to przekazywały. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa przekazało 21 różnego rodzaju ostrzeżeń informujących mieszkańców o tej sytuacji, która będzie miała miejsce, lub sytuacji prognozowanej. RCB zawsze z pewnym wyprzedzeniem przekazuje określone informacje dla obywateli. Stąd też w moim przekonaniu podjęto szereg działań, które miały zminimalizować te straty. Proszę zauważyć, że dzięki współpracy albo pracy wielu zbiorników retencyjnych udało się ileś tych miejscowości wzdłuż Odry uratować. To nie jest 1997 r. Opad był na poziomie z 1997 r. Zresztą analizy pokazują to jednoznacznie. Stąd też w tamtych latach mieliśmy i zalane Opole, i zalany Wrocław. Znaczący napływ wody miał miejsce również w Głuchołazach, ale on głównie był potęgowany obfitymi deszczami na terenie Czech. Nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że nie ostrzegaliśmy mieszkańców, bo na każdym kroku ostrzegaliśmy. (Oklaski)

    My braliśmy udział bezpośrednio w tych działaniach na miejscu zdarzenia. Poprzez media różne informacje również były przekazywane. Premier przekazywał określone informacje obywatelom o zagrożeniach i ewentualnie o skutkach, które mogą nastąpić.

    (Poseł Anna Paluch: Już lepiej, żeby nie przekazywał.)

    Stąd też nie można się zgodzić z tym, że zakłamywaliśmy informacje albo je ukrywaliśmy, bo nie o to chodziło w tym przekazie bezpośrednio dedykowanym mieszkańcom. Żeby państwo widzieli, jak pracuje sztab... Ale to był pewien fragment naszej pracy. Praca była realizowana w powiatach, województwach i w kluczowym sztabie.

    (Głos z sali: Na pokaz.)

    Potem jeszcze odbywały się kluczowe rozmowy dotyczące tego, jak realizować działania, a nie tylko i wyłącznie ta część, która była przekazywana społeczeństwu, aczkolwiek ona nie była reżyserowana, tylko była pokazywana na żywo. Stąd niektóre takie przekłamania, które się pojawiały, albo nie do końca sprawdzone informacje, bo tak dynamicznie pracował sztab. Dochodziła jakaś informacja, trzeba było ją zweryfikować, sprawdzić.

    Wielkie uznanie dla społeczności lokalnej, właśnie sołtysów, którzy to wzięli na siebie. To samorząd lokalny jest kluczowym elementem. Za moment będziemy rozmawiać o ustawie o ochronie ludności. Będzie ważnym dopełnieniem całego systemu bezpieczeństwa naszego państwa. Za pomocą tej ustawy chcielibyśmy nareszcie zbudować dobry system ostrzegania i alarmowania ludności (Oklaski), który będzie choćby nawet współpracować ze zbiornikami. Na podstawie sytuacji w zbiornikach będzie można bezpośrednio alarmować mieszkańców o sytuacji, która może ich spotkać. Bardzo dziękuję za uwagę. (Oklaski)

    (Przewodnictwo w obradach obejmuje marszałek Sejmu Szymon Hołownia)


Przebieg posiedzenia