10. kadencja, 18. posiedzenie, 2. dzień (26-09-2024)

21. punkt porządku dziennego:

Informacja dla Sejmu i Senatu RP o udziale Rzeczypospolitej Polskiej w pracach Unii Europejskiej w okresie styczeń-czerwiec 2024 r. (przewodnictwo Belgii w Radzie Unii Europejskiej) wraz z komisyjnym projektem uchwały (druki nr 616 i 651).

Poseł Andrzej Grzyb:

    Pani Marszałek! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Sprawozdania, które przedstawia rząd, dotyczące polskiej aktywności w okresie poszczególnych prezydencji przyjmują czasami charakter rytualnego obowiązku, że należy to omówić w Komisji do Spraw Unii Europejskiej, przedstawić na posiedzeniu plenarnym. Nie wywołuje to największego zainteresowania w Wysokiej Izbie, raczej jest to obowiązek, aby przyjąć ten punkt do posiedzenia.

    Natomiast to, co zauważam w porównaniu z poprzednią kadencją, to fakt, że to sprawozdanie odbywa się praktycznie 3 miesiące po jej zakończeniu. W poprzedniej kadencji mieliśmy problem, że częstokroć odbywaliśmy debaty na temat sprawozdań już po zakończeniu kolejnej prezydencji...

    (Głos z sali: Albo wcale.)

    ...co oczywiście zacierało obraz tego, co się w istocie działo i jaka była aktywność Polski w tym okresie.

    Natomiast wydaje mi się, że również pora rozpatrywania tych informacji jest najczęściej taka, że to jest pora taka jak teraz - już prawie godz. 23. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że percepcja i skłonność do większego wysiłku intelektualnego o tej porze jest mniejsza, niż zwyczajowo ma miejsce, kiedy odbywa się to w porze większej oglądalności.

    Ja bym zwracał uwagę na to Prezydium Sejmu, żeby może te debaty odbywały się w lepszej porze, dlatego że bardzo często słyszymy również w polskim parlamencie takie stwierdzenie, że ta Unia, która obecnie funkcjonuje, nie jest tą, do której wstępowaliśmy, jakkolwiek zmian traktatowych po drodze nie było. To dotyczy rozszerzania sobie, jak niektórzy twierdzą, kompetencji przez poszczególne instytucje unijne. Chodzi też o zmiany w sposobie podejmowania decyzji, ale tak naprawdę nikt nie zwraca uwagi na to - czy bardzo mało zwracamy uwagi na to - że przecież Unia Europejska ma przede wszystkim charakter międzyrządowy. Ten charakter wspólnotowy jest dalece ograniczony, a traktat lizboński jeszcze ten charakter międzyrządowy wzmocnił.

    Zatem kalendarz zmian politycznych i konsekwencje wynikające z tego kalendarza politycznego w poszczególnych państwach członkowskich wpływają bezpośrednio na proces decyzyjny w samej Unii Europejskiej. No przecież kto nadaje ton polityczny Unii Europejskiej? Decydentem politycznym są szefowie państw oraz premierzy rządów. To oni mówią, jaka ma być agenda polityczna, która jest wyznaczona dla Komisji Europejskiej. To oni przedkładają swoich kandydatów do nowego składu Komisji, co widzimy obecnie. Umawiają się również co do tego, kto powinien być potencjalnym kandydatem na przewodniczącego. To szefowie państw i rządów wskazują również na poszczególnych kandydatów do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości czy np. do Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. To tylko taka ograniczona wyliczanka.

    Więc to ma ogromny wpływ, kalendarz zmian i dynamika zmian politycznych w poszczególnych państwach członkowskich, również na to, jaka jest agenda polityczna w samej Unii i jakie są dyspozycje.

    Chcę zwrócić uwagę, że nie poświęcamy w ogóle uwagi w Wysokiej Izbie np. tak ważnemu wydarzeniu, jakim jest prezentacja priorytetów politycznych na kadencję przez nową Komisję Europejską. Ta debata odbywa się oczywiście w Parlamencie Europejskim. Po debacie jest proces głosowania, zatwierdzenia, albo i nie czasami, bo w komisjach różnie to wygląda z kandydatami na komisarzy. Natomiast w parlamentach narodowych de facto odpuszczamy sobie tę debatę.

    Podobnie kiedy jest doroczny raport mówiący o State of the Union przedstawiany przez przewodniczącego Komisji Europejskiej, to de facto pomijamy to milczeniem, a tam jest dołączony kalendarz związany z legislacją europejską, co wyznacza również później możliwości interwencji ze strony parlamentów narodowych.

    Dlaczego o tym mówię? Bo wydaje mi się, że to by sprawiło, iż te półroczne przedstawiane priorytety i osiągnięcia w okresie tej prezydencji ze strony polskiego rządu byłyby lepiej prezentowane. Ich wizualizacja byłaby dużo lepsza.

    Premier De Croo, przedstawiając priorytety prezydencji w Parlamencie Europejskim, stwierdził, że rok 2024 będzie testem dla demokracji i wolności. W sposób szczególny wskazywał oczywiście na wybory europejskie, a także na kalendarz tych wyborów, które odbywają się w państwach członkowskich, wskazując na to, że istotne również dla relacji unijno-amerykańskich, unijnych ze Stanami Zjednoczonymi, będą tegoroczne wyniki wyborów prezydenckich.

    Kontynuując wypowiedź, stwierdził, że nie należy się bać o przyszłość Europy, ale należy dać Europie silne fundamenty. Gdzie on je upatruje? Ano zgodnie z zasadą, że powinniśmy chronić obywateli, wzmacniać gospodarkę i tworzyć europejską wspólną przyszłość. Wydaje mi się, że to bardzo celna uwaga. Rzeczywiście doświadczenia wynikające z tego okresu, w szczególności z okresu COVID-owego, pokazały ułomności naszej gospodarki. Nie na darmo prezydencja belgijska też wskazała na wspomniany już przeze mnie raport Letty dotyczący przyszłości jednolitego rynku. Bo my ciągle mówimy o pieniądzach, które uzyskujemy w ramach transferów. Ile płacimy, ile zyskujemy? Oczywiście póki bilans będzie dodatni, to będziemy bardzo, że tak powiem, pozytywnie się wypowiadali, ale kiedyś ten bilans może się odwrócić, i wtedy musimy umieć policzyć i zaprezentować również Wysokiej Izbie relacje korzyści, które przede wszystkim z tego wynikają. One są ulokowane w ramach polskiej obecności na jednolitym rynku polskich podmiotów gospodarczych.

    Stwierdził, że wyzwaniem dla Unii Europejskiej jest przede wszystkim utrzymanie silnej gospodarki w Europie. Myślę, że ten nastrój powinien nam bardzo odpowiadać. Produkcja przemysłowa powinna wracać do Europy. W roku bodajże 2010 ówczesny komisarz do spraw gospodarki, obecny minister spraw zagranicznych Antonio Tajani powiedział, że produkcja przemysłowa powinna pozwalać na co najmniej 20% PKB kraju członkowskiego. Jeżeli będzie poniżej, to oczywiście nie zabezpiecza to pełnego, stabilnego rozwoju gospodarki. W okresie kryzysowym, gdy był COVID, okazało się, co najszybciej padło. Przede wszystkim usługi. I to wybitnie świadczy o tym, że jest tu pełna racja.

    Również stwierdza, że konieczne jest otwarcie rynków na przyszłość, w szczególności w zakresie sztucznej inteligencji i rynków kapitałowych. Sami doświadczamy tego, że chcielibyśmy być w awangardzie zmian, również w zakresie sztucznej inteligencji, ale oczywiście brakuje do tego wspomagania finansowego. Szukamy wszędzie, gdzie jest dźwignia finansowa, chociażby w okresie kryzysowym.

    Ponadto Europa potrzebuje silnego przemysłu, ładu przemysłowego, który też powinien być powiązany z wyzwaniami klimatycznymi. Nawet jeśli mamy krytyczną ocenę Europejskiego Zielonego Ładu, to wiemy, że jest wiele prawdy w tym wszystkim, a nowe technologie też wynikają w szczególności z ograniczonego wpływu przemysłowego m.in. na środowisko, na korzystanie z tego środowiska i z dóbr publicznych.

    Jednocześnie w wystąpieniu premiera De Croo brak było jakiegokolwiek odniesienia do problemów, które związane są z rolnictwem. Wydaje mi się, że w okresie prezydencji to w sposób szczególny się uwidoczniło, bo przecież akurat w okresie prezydencji belgijskiej były bardzo silne protesty wskazujące na to, że przyjęty program: od pola do stołu, który miał być programem realizacyjnym wspólnotowej polityki rolnej, nie zawarł wszystkich elementów, co do których było pełne przekonanie ze strony rolników. Oni nie do końca mieli przekonanie, że to jest program, który jest adresowany zgodnie z interesami rolników oraz wsi europejskiej. To oczywiście też mieści się w problemie odbudowania zaufania obywateli państw członkowskich Unii Europejskiej do samej Unii jako takiej. Zakres oczekiwań rolników z państw członkowskich, w tym Polski, był znany: przede wszystkim rewizja rolniczego zielonego ładu, uporządkowanie nierównowagi na rynkach rolnych, ale też zatrzymanie nielimitowanego importu. To wymagało wielkiego wysiłku, to się ostatecznie udało w ramach Rady Ministrów do spraw rolnictwa w maju ub.r. (Dzwonek), ale w konsekwencji w dalszym ciągu mamy krytyczne oceny ze strony wsi europejskiej.

    W konkluzji chciałbym powiedzieć, że Klub Parlamentarny Polskie Stronnictwo Ludowe poprze uchwałę zgłoszoną przez Komisję do Spraw Unii Europejskiej. Dziękuję bardzo. (Oklaski)


Przebieg posiedzenia