10. kadencja, 18. posiedzenie, 2. dzień (26-09-2024)

21. punkt porządku dziennego:

Informacja dla Sejmu i Senatu RP o udziale Rzeczypospolitej Polskiej w pracach Unii Europejskiej w okresie styczeń-czerwiec 2024 r. (przewodnictwo Belgii w Radzie Unii Europejskiej) wraz z komisyjnym projektem uchwały (druki nr 616 i 651).

Poseł Roman Fritz:

    Szanowna Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Po tych hołdach pełnych pustosłowia złożonych Brukseli podam parę konkretów. Pierwsze półrocze tego roku, tzw. prezydencja belgijska, to dalsze i ciągłe obniżanie znaczenia unijnej gospodarki i atrofia podstawowych obszarów życia społecznego i cywilizacyjnego. Skupię się na kwestiach zasadniczych, a dla ortodoksów unijnych - po prostu dogmatycznych.

    Pierwszy dogmat: praworządność = wolność = demokracja. To są, szanowni państwo, pojęcia absolutnie różne znaczeniowo i zakresowo. Nie można ich od tak, po prostu, na jednym wydechu łączyć. Zakres wolności jest w Unii drastycznie ograniczany, a przymus zachowań dalekich od wielowiekowego dorobku cywilizacyjnego wspiął się na wyżyny osiągalne tylko dla systemów, zdawałoby się, szczęśliwie minionych. Cywilizację łacińską, opartą na trzech filarach, którymi są: greckie podejście do prawdy, rzymskie prawo i chrześcijańskie wartości zastępuje cywilizacja niezrównoważonego rozumu, polegająca na zaprzeczaniu pojęciu obiektywnej prawdy, na respektowaniu przyjmowanego metodą głosowań stanowionego prawa oraz wdrażaniu z iście szatańską zaciętością antywartości, co w tej Izbie mogliśmy podziwiać wielokrotnie, chociażby podczas debaty nad możliwościami mordowania najmłodszych Polaków w łonach ich matek. Właśnie Belgia to forpoczta tej antycywilizacji.

    Drugi dogmat pseudoreligii marksizmu, czyli klimatyzm. Pierwsze półrocze 2024 r. to dalsze pogrążanie naszej ojczyzny w odmętach pseudonauki, dzięki której nasi rodacy mają obowiązek wierzyć w rozliczne gusła i zabobony. Wymieńmy niektóre. Tzw. zielona i sprawiedliwa transformacja. Samo to określenie jest już obarczone błędami i kompletnym niezrozumieniem, odejście bowiem od konwencjonalnej energetyki czy użytkowania normalnych samochodów i bezsensowna konieczność liczenia tzw. śladu węglowego wcale nie przyniosą stanu powszechnej szczęśliwości, lecz wręcz przeciwnie. W Polsce na przykład stoimy przed przymusem zamknięcia polskich kopalń węgla kamiennego i, jak wszystko na to wskazuje, znacznie szybszego, niż to zapowiadano, zamknięcia części elektrowni konwencjonalnych, w tym elektrowni Rybnik, już zaraz, bo w przyszłym roku. A w perspektywie są także nieposiadające planu naprawczego Łaziska, Siersza, Łagisza, Jaworzno i nawet Bełchatów. Jutro będzie na ten temat konferencja prasowa z udziałem przedstawicieli załóg elektrowni. Zamykanie elektrowni węglowych najprawdopodobniej spowoduje z kolei konieczność wcześniejszego zamknięcia kopalni węgla kamiennego, gdyż te nie będą miały podstawowego profilu klienta, czyli elektrowni. Tak więc tzw. mapa drogowa zamykania po wielu stuleciach polskiego górnictwa węgla kamiennego zostanie dramatycznie skrócona. Ostatnie przewidziane do zamknięcia kopalnie: Chwałowice i Jankowice przestaną fedrować znacznie wcześniej niż w 2049 r. Efekt? Wiatraczki, solary, ale brak energii. Zielony ład, dyrektywa budynkowa, bezemisyjność. Kolejne dogmaty, zaklinanie konkurencyjności. Jakżeż obłudnie i kłamliwie brzmi tutaj: wzmocnienie konkurencyjności. Dotyczy to europejskiego przemysłu. Innymi słowy, drastyczny wzrost kosztów związanych z koniecznością wdrażania zbędnych z biznesowego punktu widzenia, a wręcz szkodliwych inwestycji ma spowodować wzrost konkurencyjności. Jaki zamroczony umysł mógł spowodować akceptację takiej bzdury?

    Na szczęście w sukurs duszonym przedsiębiorcom przychodzi samo życie i nawet tak renomowani przedstawiciele światowego przemysłu jak wielka trójka niemieckich producentów samochodów - Volkswagen, BMW, Mercedes - nie jest w stanie wygrać ze zdrowym rozsądkiem. Samochody elektryczne podczas powodzi? Widzicie to państwo oczami wyobraźni?

    Kolejny dogmat to nowomowa. Znana z czasów sowieckich powraca szerokim strumieniem. Wdrażane są dogmaty semantyczne. Dla ich zilustrowania podam kilka przykładów: zielona, cyfrowa i odporna przyszłość; zharmonizowane usługi informacji rzecznej; sprawiedliwa, ekologiczna i cyfrowa transformacja. Nawet wciskane tu, w tej Izbie, feminatywy są przejawem redukcji intelektualnej tego nowego unijnego języka.

    (Głos z sali: To prawda.)

    Rozbrzmiewające tu i ówdzie pseudonowoczesne słowotwórstwo brzmi dla Polaków, rozmiłowanych w ojczystej mowie, jak jazda gwoździem po szkle. Odnosi się wrażenie, że stosowana głupawa nowomowa ma służyć ukryciu intelektualnej nędzy stojącej za wspomnianym zamieszaniem pojęciowym.

    Pakt migracyjny to z kolei totalny brak bezpieczeństwa. Jakie są narzędzia przegranej Unii Europejskiej wobec wyzwań współczesnego świata? Wspólna polityka rolna jako betonowe koło ratunkowe dla naszego rolnictwa, protesty w całej Unii Europejskiej, wspieranie Ukrainy kosztem polskich rolników, przygotowanie pod nowe traktaty i wytrącenie sobie z rąk jedynego potencjalnego narzędzia chroniącego przed całkowitym rozmyciem naszej niepodległości, jakim jest prawo weta.

    Działanie na szkodę polskich firm transportowych. To właśnie podczas prezydencji belgijskiej doszło do rozległych protestów polskich przewoźników. Zetknęliśmy się z trzema grupami problemowymi dla transportowców: limity na przejazdy kierowców Unii Europejskiej dla Ukraińców, e-kolejka Ukraińców, tanie przejazdy kabotażowe na terenie państw Unii, alibi dla kierowców z Ukrainy przed powołaniem do wojska.

    Konkluzja generalna: Unia Europejska wchodzi z buciorami we wszystkie obszary naszego życia, wymuszając pod płaszczykiem coraz bardziej skomunizowanej ideologii działania wbrew zdrowemu rozsądkowi (Dzwonek), podnosząc drastycznie koszty funkcjonowania mieszkańców. Jako stary działacz antykomunistycznej opozycji komunie zawsze powtarzam: nie. (Oklaski)


Przebieg posiedzenia