10. kadencja, 21. posiedzenie, 2. dzień (07-11-2024)
14. punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych o rządowym projekcie ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej (druki nr 664 i 749).
Poseł Krzysztof Tuduj:
Dziękuję.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze! Bardzo dobrze, że ten projekt jest procedowany. Trzeba by powiedzieć: najwyższa pora, najwyższy czas, wreszcie. Dobrze też bardzo, że odbywa się to w dosyć dużym konsensusie.
Nie powinno w tej debacie zabraknąć podkreślenia i przypomnienia tego, że poprzednia ekipa rządząca temat obrony cywilnej niestety potraktowała bardzo słabo, i to jest tak naprawdę eufemizm. Przez 6 lat temat był nieruszany, a kiedy był dotknięty, to był uchylony i przez 2,5 roku nie było żadnych obowiązujących przepisów dotyczących obrony cywilnej w Polsce. To powinno być wam, szanowni państwo z Prawa i Sprawiedliwości, zapamiętane, jak w tej materii rządziliście Polską. Jako dowód czy przykład tego podejścia chciałbym przytoczyć Wysokiej Izbie krótką anegdotę. Posiedzenie podkomisji do spraw zarządzania kryzysowego w poprzedniej kadencji, wywołane przez posłankę Lewicy, posiedzenie na temat schronów. Na dramatyczne pytanie posłanki Lewicy, czy faktycznie tylko 3% polskiej ludności może się schować w polskich schronach, ówczesny minister spraw wewnętrznych, wiceminister spraw wewnętrznych - nieobecny dziś na sali, dla jasności - szczerze się rozbawił i odpowiedział chwilkę później na okrętkę: nie, wszystko jest dobrze, nie 3%, a 3,5%. Takie było podejście. Potem, kiedy weszła aplikacja dotycząca schronów, okazało się, jak te 3,5% wygląda, jak tam wszystko było pomylone. A więc to jest katastrofa. To będzie wam zapamiętane. Natomiast chciałbym też przy okazji dodać, że ten temat niestety nie został uniesiony przez elity polityczne III RP i ten system latami ulegał erozji, zniszczeniu, degrengoladzie. Po prostu państwo polskie, i to ze zgrozą trzeba przyznać, III RP gorzej w tej materii sobie poradziła, niż radziło sobie wcześniej słusznie minione państwo o nazwie PRL.
Szanowni Państwo! Chciałbym jeszcze dodać w tej debacie - zostawiając czas moim szanownym następcom - że przepisy to nie wszystko. Jako przykład chciałbym przytoczyć pewien fakt. W czasie wakacji pytałem samorządy dolnośląskie o stopień przygotowania w zakresie zarządzania kryzysowego. W piśmie zawarłem cały szereg pytań. Jeśli chodzi o odpowiedzi szczególnie istotne, chciałbym zwrócić uwagę posłom z lewej strony, ze strony Koalicji Obywatelskiej, że właśnie kwestia mentalności jest bardzo istotna. W piśmie zadałem m.in. pytanie, czy jest zabezpieczona w danym samorządzie łączność zapasowa. 18 sierpnia z powiatu kłodzkiego dostaję informację - notabene dowiadujemy się też z tego pisma, że żadna gmina z powiatu kłodzkiego nie ma zaktualizowanego planu zarządzania kryzysowego, czyli jedno to obowiązki ustawowe, drugie to fakt, jak wygląda życie - dostaję odpowiedź, że tak, środki łączności są zabezpieczone. Proszę państwa, to jest 18 sierpnia, niecały miesiąc przed powodzią. Co się okazuje chwilę po powodzi? Pani starosta była łaskawa publicznie powiedzieć, że tam spóźnili się z przekazywaniem pewnych informacji, bo środki niestety nie działały - były przygotowane zapasowe środki łączności, tyle tylko, że nie było paliwa do agregatów. Dziękuję bardzo.
Przebieg posiedzenia