10. kadencja, 21. posiedzenie, 3. dzień (08-11-2024)

22. punkt porządku dziennego:

Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o służbie zagranicznej oraz ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne (druki nr 753 i 770).

Poseł Roman Fritz:

    Dziękuję.

    Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Dyplomacja to jest materia niezwykle delikatna, o której stałość i konsekwencję powinniśmy zabiegać ze szczególną pieczołowitością i starannością. Nie można ot tak, pod wpływem chwilowej egzaltacji stawiać wszystkiego na jednej szali - czy to sympatie, czy to antypatie w stosunku do któregoś spośród np. dwóch kandydatów w amerykańskich, argentyńskich czy też filipińskich wyborach.

    W omawianym projekcie chodzi być może o pozbawienie prerogatyw prezydenta na rzecz wyimaginowanego nadambasadora, zwanego tu ambasadorem tytularnym. (Oklaski) A kto te śmiały kroki stara się poczynić? Podpisany pod projektem jest prezes Rady Ministrów, delegat rządu światowej rewolucji na Polskę Donald Tusk, a stanowisko prezentuje być może minister spraw zagranicznych czy wiceminister spraw zagranicznych.

    W kontekście przeprowadzonych w tym tygodniu wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, chcąc, nie chcąc, zmuszeni jesteśmy do analizy autorstwa i motywacji przedstawionego nam projektu. Autor Donald Tusk w Dniu Świętego Patryka, patrona Irlandii, czyli 17 marca 2023 r., podczas spotkania w Bytomiu został zapytany o komentarz do swojego wpisu w mediach społecznościowych, który brzmiał tak: Naprawdę jest z czego się cieszyć, bo wyobraźcie sobie, że prezydentem mógł ponownie zostać polityk zależny od Moskwy, niechętny Ukrainie i Unii Europejskiej, myślący na serio o wycofaniu USA z NATO. Do dziś nie rozumiem, dlaczego PiS był tak w Trumpie zakochany.

    Na pytanie, skąd przypuszczenia, że Donald Trump może być agentem Putina i Moskwy, politykiem zależnym od Rosji, były, 2007-2011, i przyszły, 2023-2024, premier rządu RP odpowiedział w sposób następujący: Pytanie bardzo zasadne, bo to jest pytanie dotyczące wprost już nie tylko interesów Polski, ale naszego fundamentalnego bezpieczeństwa. Ono od wczoraj jest jeszcze bardziej aktualne, kiedy usłyszeliśmy, że nie tylko Donald Trump, który moim zdaniem ma małe szanse wygrania kolejnych wyborów. Trump i jego zależność od rosyjskich służb już dzisiaj nie podlega dyskusji. To nie jest moje przypuszczenie, to jest efekt dochodzenia amerykańskich służb. Nie wykluczają amerykańskie służby, że Trump został wręcz zwerbowany przez rosyjskie służby 30 lat temu. Możemy sobie nawet żartować, bo Trump bywał też taką komiczną i groteskową postacią. To jest człowiek - i mówię o tym z pełną odpowiedzialnością... Jest mi bardzo przykro, bo jak czasami czytam: Donald T., to myślę przez moment, że to o mnie, a później się okazuje, że to jednak o jakimś innym.

    Z drugiej strony, powiem szczerze, jak sobie pomyślę, że dużo więcej ludzi ma problem z Donaldem T. stamtąd niż z Donaldem T. stąd, to też jest jakaś ulga. I jednym z największych błędów polskiej polityki zagranicznej za rządów PiS-u było to nadzwyczajne uwielbienie dla Trumpa i nieskrywana niechęć do Demokratów w Stanach Zjednoczonych, co dzisiaj unieważniła wojna, więc Ameryka, wiadomo, Polskę traktuje geopolitycznie jako bardzo ważnego partnera, ale empatii nie ma.

    Prawda jest bardzo oczywista - Biden walczył z Trumpem w imię wartości, o których my dzisiaj tutaj mówimy, a Trump bronił wartości na wewnętrznym rynku amerykańskim, które były, mógłbym tak to nazwać, stricte PiS-owskie. Tak naprawdę, pomijając stosunek do Rosji, jeśli się zastanowicie, co głosi Trump i co głosi PiS w sprawach wewnętrznych, w stosunku do mniejszości, praw człowieka, wolności słowa, to jest to 1:1.

    Tych wypowiedzi komentować nie trzeba, bo autor tychże skompromitował się sam w całej rozciągłości. Dodać tylko należy, że Donald Tusk zapytany w tym tygodniu o te przytoczone wypowiedzi z kamienną twarzą, kłamiąc w żywe oczy, stwierdził, że nic takiego nie miało miejsca.

    Przejdźmy teraz do drugiego z bohaterów omawianego projektu ustawy, do byłego, 2007-2014, i obecnego, 2023-2024, ministra spraw zagranicznych Radosława czy też Radka Sikorskiego.

    Szef MSZ Radosław Sikorski określał prezydenta USA, czyli jak rozumiemy, naszego najważniejszego sojusznika, mianem protofaszysty, zaś jego żona, bardzo wpływowa osobistość amerykańskiej lewicowej sceny publicystycznej, porównywała Donalda Trumpa do Hitlera, Stalina i Mussoliniego. Radosław Sikorski praktycznie domaga się wejścia Polski do wojny przeciwko sąsiadowi, atomowemu mocarstwu.

    Wracając do meritum: ciekawą rzeczą jest to, że w omawianym projekcie ustawy nie padają słowa o tym, jakie obywatelstwo powinien mieć np. ambasador tytularny, lecz nie dziwi to wcale w kontekście gwiazdozbioru pseudogwiazd polskojęzycznej polityki zagranicznej. W skład wspomnianego gwiazdozbioru wchodzą m.in. Władysław Teofil Bartoszewski (Dzwonek), wiceminister spraw zagranicznych, czy Jan Jacek Vincent-Rostowski, ambasador przy OECD. Obaj są poddanymi brytyjskiej Korony. Zagadkową postacią jest tu jednak przede wszystkim sam minister spraw zagranicznych, którego żona i synowie są Amerykanami, a sam jako młody jeszcze chłopak Radek jak gdyby nigdy nic w czasach największej komuny uzbrojony po zęby hasał sobie po ogarniętym wojną z ZSRR Afganistanie. Pytanie: Które służby, jakiego kraju, były w stanie umożliwić przeciętnemu polskiemu studentowi taki sposób spędzania wakacji? Dziękuję za uwagę. (Oklaski)


Przebieg posiedzenia