10. kadencja, 22. posiedzenie, 2. dzień (20-11-2024)
9. punkt porządku dziennego:
Pytania w sprawach bieżących.
Sekretarz Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Cezary Tomczyk:
Bardzo dziękuję.
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Szanowni Państwo! Rzeczywiście krok po kroku rozliczyliśmy podkomisję smoleńską. Uważam, że opinia publiczna ma prawo poznać szczegóły, które dotyczą tych konkretnych elementów. W tym przypadku mówimy o podróżach służbowych członków podkomisji. To, jak wygląda ilość przejechanych kilometrów, jest rzeczywiście zatrważające, ale chciałbym państwu powiedzieć, że kilometrówki to nie wszystko, i zaraz do tego przejdę.
Szanowni Państwo! Nie wiem, gdzie jeździli ci ludzie, ale na pewno nie jeździli po prawdę - tego możemy być pewni. Podróże służbowe członków podkomisji kosztowały polskiego podatnika ponad 1 mln zł, z czego połowa to tzw. kilometrówki, czyli przejazdy pojazdami prywatnymi. W latach 2016-2023 członkowie podkomisji wydali ponad 0,5 mln zł na przejazdy pojazdami prywatnymi i - uwaga - przyjechali ponad 800 tys. km, co w sumie daje 20 okrążeń kuli ziemskiej. Nigdy nie byli w Smoleńsku, nigdy się tam nie wybrali, nigdy nie badali wrakowiska, ale 20 razy okrążyli kulę ziemską, jakoś dziwnym trafem zawsze tak, żeby miejsce katastrofy ominąć. Wśród tych 20 okrążeń Ziemi 10 wykonało dwoje członków podkomisji, a dokładnie pan Andrzej Łuczak - 8 okrążeń Ziemi, w pewnym uproszczeniu, bo dokładnie 7,8, ale w sumie jest to 314 tys. km, oraz pani Marta Palonek - 3 okrążenia Ziemi, 130 tys. km. Warto dodać, że pan Łuczak dojeżdżał do Warszawy z Bolesławca. Nie z Kairu, nie z jakiegoś odległego miejsca, np. z Lizbony. Z Bolesławca dojeżdżał do Warszawy i 8 razy okrążył Ziemię.
Tak, będziemy domagać się zwrotu tych pieniędzy. Sprawa trafiła do prokuratury. Czekamy na informacje z prokuratury w tej sprawie i w ogóle w sprawie śledztwa. Wszystkie materiały przekazujemy do prokuratury, bo to po prostu musi być rozliczone. To jest rzeczywiście trudne do wyobrażenia, że można zbudować taką podkomisję nie tylko dla kłamstwa, ale też dla pieniędzy.
Chciałbym państwu przekazać też dodatkową informację, bo kilometrówki, jeżeli chodzi o podkomisję, to nie wszystko. Mamy jeszcze do czynienia z podróżami służbowymi, czyli z lotami. Uprzedzając ewentualne pytanie, powiem, że te loty również nie były w kierunku Smoleńska. One dziwnym trafem dotyczyły zupełnie innych kierunków. Przeczytam państwu, jak to wygląda. Koszty biletów lotniczych wynosiły ponad 260 tys. zł. Do rekordzistów należał pan Wiesław Binienda, który odbył 14 lotów na trasie Cleveland/Akron, Stany Zjednoczone... Czyli z miejsca zamieszkania do pracy. To jest dość dziwna historia, że członkowie podkomisji, którzy mieli swoje pensje, mieli zwracane koszty biletów lotniczych ze Stanów Zjednoczonych i bardzo chętnie z tego korzystali.
Pan Janusz Bujnowski odbył 39 lotów na trasie Toronto - Warszawa na kwotę 50 852 zł. Wacław Berczyński, słynny szef podkomisji smoleńskiej, który powiedział, że wykończył przetarg na caracale, odbył siedem lotów na trasie Filadelfia w USA - Warszawa. Warto dodać, że jeden z tych lotów był lotem w jedną stronę, bo pan Berczyński nigdy już do Polski nie wrócił i ukrywa się przed organami ścigania. Myślę, że organy ścigania prędzej czy później będą mogły go przesłuchać również w sprawie caracali.
(Głos z sali: Ciebie też.)
Dodatkowo niektóre z przelotów nie znajdowały merytorycznego uzasadnienia. Przykładem jest tutaj pan Kazimierz Nowaczyk, który odbył trzy loty na trasie Warszawa - Waszyngton, ale bez określonego celu, bo ten cel nigdy nie został wskazany. Wracam jeszcze do pana Łuczaka, tego, który osiem razy objechał Ziemię dookoła, geologa i informatyka. Chciałbym państwu przekazać informację, dlaczego w ogóle znalazł się w podkomisji. Jak czytamy, w podkomisji znalazł się ze względu na - tu cytat - wieloletnie zainteresowanie katastrofą smoleńską i uczestnictwo w konferencjach na ten temat. Czyli nie uczelnie, nie badania, nie kwestia merytoryczna, tylko to, że pan Łuczak był zainteresowany sprawą, on się nią po prostu interesował. Sprawę znał z telewizji, chciał się nią zająć, w związku z tym dostał 314 tys. zł na kilometrówki, żeby osiem razy objechać świat. A więc jeżeli zastanawiamy się nad jakością tego raportu podkomisji smoleńskiej, to w sumie trudno się dziwić. Ja się w ogóle nie dziwię, a najmniej to się będzie chyba dziwiła w tej sprawie prokuratura, bo sprawa jest dość jasna, jeżeli chodzi zarówno o kilometrówki, jak i o okłamywanie Polaków w tej kwestii. Im szybciej sprawiedliwości stanie się zadość, tym lepiej. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia