10. kadencja, 28. posiedzenie, 2. dzień (06-02-2025)
10. punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych w sprawie wniosku Zastępcy Prokuratora Regionalnego w Warszawie z dnia 19 grudnia 2024 r. o wyrażenie zgody przez Sejm na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła Jana Krzysztofa Ardanowskiego (druk nr 986).
Poseł Jan Krzysztof Ardanowski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Postanowiłem zabrać głos z paru powodów: żeby przedstawić ocenę tych absurdalnych i nieprawdziwych zarzutów przedstawionych przez prokuraturę, ale również z powodu, który - jak myślę - jest ważny dla każdego z państwa.
Dla nas, osób zajmujących się działalnością publiczną w publicznej służbie państwa, dobre imię, honor, zaufanie społeczne jest czymś szczególnie ważnym. Każdemu z nas na tym zależy. Dlatego nieprawdziwe opinie, które rzeczywiście, jak pani poseł stwierdziła, były kolportowane w mediach, psując wizerunek zarówno mój, jak i innych osób, wymagają sprostowania.
Ważne jest również to, że nie dotyczy to tylko mnie osobiście. Ponoć my, posłowie, mamy mieć grubą skórę. Ale sprawa dotyczy również innych osób - urzędników państwowych, którzy wykonywali swoje obowiązki, by chronić polskich rolników, urzędników, którzy zostali również pomówieni, oskarżeni. Przede wszystkim dotyczy to mojego ówczesnego - zastępcy - wiceministra Tadeusza Romańczuka, byłych dyrektorów Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa Piotra Serafina i Grzegorza Pięty, nieżyjącego już. Nie wiem, czy to jest koincydencja. Kiedy te kłamliwe zarzuty wobec niego zostały sformułowane przez Arkadiusza Szymoniuka, po miesiącu zmarł. Czuję się za nich również odpowiedzialny i biorę pełną odpowiedzialność.
Proszę państwa, te zarzuty, które postawiła prokuratura, a wcześniej bardzo rozbudowana działalność CBA, przypominają najgorsze czasy towarzyszy Stalina, Berii czy Jeżowa, gdy się mówiło: znajdźmy człowieka, a paragraf na niego się znajdzie. Prokurator zarzucił mi niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień. Nie odważył się, tak jak w wielu innych przypadkach, zarzucić mi uzyskania korzyści osobistej. Proszę państwa, krótki czas nie pozwala na przedstawienie wszystkich dowodów, faktur, opinii, informacji. Wszystko to starałem się przedstawić na posiedzeniu komisji regulaminowej, ale chcę podkreślić, że prokurator przez 6 lat prowadzenia analogicznego postępowania wobec pana Romańczuka i innych nie widział potrzeby, żeby mnie przesłuchać, chociaż wielokrotnie zgłaszałem gotowość, żeby zapoznać się z tymi materiałami, dowodami. Nie chciał. Czyżby z góry była założona teza: człowiek jest, paragraf się znajdzie? Krótko odpowiem, bo tylko tak mogę, na te zarzuty.
Proszę państwa, sytuacja w 2018 r. na rynku jabłek - ogromne zbiory. Powinniśmy się z tego cieszyć. Każdy kraj powinien się cieszyć, że Pan Bóg pobłogosławił, ziemia plon wydała. Ogromne zbiory. To sytuacja szczególnie korzystna, bo na świecie w głównych ośrodkach produkcji jabłek były przymrozki, przede wszystkim w Chinach, na co zwracały uwagę organizacje sadownicze. A więc powinniśmy się z tego cieszyć i mieć możliwość zarobienia. Nagle okazuje się, że rolnicy, sadownicy, którzy ponieśli ogromne koszty, bo to jest produkcja bardzo kosztochłonna, zostali zaskoczeni ceną. (Gwar na sali)
Wicemarszałek Piotr Zgorzelski:
Przepraszam bardzo, panie pośle.
Szanowni państwo, proszę o przeniesienie dyskusji poza salę sejmową, dlatego że pan poseł występuje w bardzo ważnej dla niego sprawie.
Poseł Jan Krzysztof Ardanowski:
Dziękuję, panie marszałku. Czas jest krótki.
Sadownicy zostali zaskoczeni dramatycznie niską ceną 10 gr za 1 kg jabłek. Chyba każdy sobie może wyobrazić, jak upokarzająca i niesprawiedliwa była to cena, szczególnie w sytuacji, kiedy na rynku światowym mogliśmy z tego mieć duże dochody, zarówno rolnicy, jak i przetwórcy. W związku z tym, że organizacje rolnicze, izby rolnicze, związki zawodowe, przede wszystkim Związek Sadowników RP kierowany przez pana posła Mirosława Maliszewskiego, posła PSL-u, domagały się w pismach - ja dysponuję tym wszystkim, bo prokurator nie był zainteresowany - uruchomienia jakiejś formy pomocy ze strony rządu, zostałem zobowiązany przez rząd, żeby interweniować. Mam na to świadków, ale prokurator również nie zamierzał uwzględnić żadnych dowodów w postaci przesłuchań członków Rady Ministrów.
Trzeba mocno podkreślić, że państwo nie ma żadnych możliwości interwencji publicznej, żadnych. Unia Europejska na to nie pozwala. Jedyna możliwość to znalezienie prywatnej firmy, i to nawet nie w drodze przetargu, co było mi zarzucane, czy złożenia jakiejś oferty skierowanej do podmiotów, bo to już byłoby przekroczenie przepisów unijnych. Chodzi o znalezienie firmy, która chciałaby się tego podjąć. Liczyłem, że wiele firm się w to zaangażuje. Okazało się, że te wszystkie firmy, które żyły z przerobu jabłek, nie były tym zainteresowane, bo działałyby właściwie na własną szkodę. Dlaczego miałyby kupować po 30 gr za 1 kg, czyli po cenie satysfakcjonującej sadowników, mając możliwość kupna po 10 gr za 1 kg?
Zgłosiła się firma, która była do tego przygotowana. Zajmowała się przede wszystkim produkcją mrożonek, skupem warzyw. Miała podpisane umowy z firmami skupowymi, które miały legalizowane wagi, magazyny, środki transportu, place itd., i z firmami, które tłoczyły koncentrat. Wtedy okazało się, że komuś nadepnęliśmy na odcisk. Z taką akcją, jaka była przeprowadzona przez CBA, żeby tę firmę zniszczyć, żeby nie dopuścić do tego skupu, żeby nie dopuścić do kolejnych transz kredytu, żeby nie zapłacić rolnikom, w życiu się jeszcze nie spotkałem. Ale mimo wszystko udało się ten skup zrealizować i cena osiągnęła w krótkim czasie poziom, jakiego oczekiwali sadownicy. Firma miała kłopoty i w ostateczności upadła. Natomiast chcę bardzo mocno podkreślić, że było to działanie w interesie firm przetwórczych działających na rynku polskim, gdzie dominującą pozycję, jak zresztą Związek Sadowników RP wielokrotnie podkreślał, ma kilka firm, w tym jedna firma niemiecka. Polscy sadownicy zarobili ok. 600-650 mln zł. I taki był cel tego działania, które podjąłem. Podjąłbym w tej chwili takie same działania.
Proszę państwa, KOWR, który udzielił gwarancji poprzez Bank Gospodarstwa Krajowego, oczywiście się zabezpieczył. Zabezpieczył się w stopniu absolutnie wystarczającym. Umowa przewidywała weksel in blanco, zajęcie kont, zastaw rejestrowy i przejęcie 52% akcji firmy w przypadku niepowodzenia tego skupu. To wszystko zostało zrealizowane. KOWR przejął produkty, które zostały wytworzone z tych jabłek, za kwotę 114 880 tys. zł i przejął firmę Eskimos, która została wyceniona przez nadzorcę sądowego w procesie sanacyjnym na kwotę 90 mln zł. Czyli za gwarancję kredytową 100 mln zł KOWR na rzecz Skarbu Państwa przejął ok. 205 mln zł. Kto na tym zyskał? Czy państwo straciło chociaż złotówkę w tej całej sprawie? Nie, natomiast taki zarzut jest cały czas podawany.
Informuję również, że pomoc w postaci gwarancji dla tej firmy miała charakter tylko i wyłącznie komercyjny. Nie była to żadna pomoc publiczna. Zostały od tego wzięte prowizje i zabezpieczenie, o którym mówiłem, które doprowadziło do przejęcia nie tylko zapasów, ale również firmy. Te zapasy w części zostały sprzedane. M.in. do Orlenu sprzedano część spirytusu, który posłużył do produkcji pierwszych płynów dezynfekcyjnych ratujących ludzkie życie. Sprzedano również do prywatnych firm. Co jest bardzo ciekawe, a czego prokuratura nie chciała w żaden sposób dotknąć, ponad 2 mln l spirytusu nieodpłatnie przekazanych przez KOWR trafiło do Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, z czego 0,5 mln l trafiło na Ukrainę. Jeśli chodzi o 1,5 mln l spirytusu o ogromnej wartości, to nie wiem, co się z tym stało. Mnie nie udzielono takiej odpowiedzi. Prokuratura nie była tym zainteresowana. (Gwar na sali, dzwonek)
W związku z tym chcę bardzo wyraźnie podkreślić, że to działanie było działaniem legalnym, działaniem, do którego zobowiązał mnie rząd Rzeczypospolitej i mam na to świadków. Było to działanie akceptowane przez Prokuratorię Generalną RP, działanie, które przyniosło korzyści dla polskich rolników. Po raz kolejny bym to uczynił. Jednocześnie działanie to nie spowodowało żadnych strat w przypadku Skarbu Państwa.
Proszę państwa, druga sprawa dotyczy spółdzielni Bielmlek. Spółdzielnia, specyficzna forma własności, 950 właścicieli rolników, 250 pracowników. Dynamiczny rozwój, bardzo potrzebny dla całej branży mleczarskiej. M.in. zarząd w porozumieniu z członkami podjął decyzję o budowie specjalnej wieży suszarniczej, która by zagospodarowała nadwyżki problematycznego produktu na rynku polskim, jakim jest serwatka, przynosząc całemu sektorowi wielką korzyść.Komuś to przeszkadzało. Jest pytanie, czy przeszkadzało to konkurencji, czy ktoś chciał tę kurę, która będzie znosiła złote jajka, po prostu przejąć. Znowu była wielka akcja CBA: psucie opinii firmy, atakowanie pracowników, zastraszanie również pracowników KOWR-u. Dość powiedzieć, że Najwyższa Izba Kontroli skierowała do prokuratury wniosek przeciwko agentom CBA, którzy zastraszali pracowników KOWR-u. m.in. bronią. Pierwszy raz w historii coś takiego się wydarzyło.
Proszę państwa, firma miała być doprowadzona albo do przejęcia, albo do upadłości. Jak to się odbyło? Mianowicie kredyty przyznane 70 dni wcześniej, kredyty, których termin spłaty był w 2031 r. - przypominam, że to jest rok 2019 - miały być zwrócone w ciągu 30 dni. Windykację kredytu zarządzili pracownicy Banku Ochrony Środowiska bez zgody zarządu banku, co zeznał prezes zarządu banku w Najwyższej Izby Kontroli.
Proszę państwa, zostały zablokowane również możliwości sprzedaży spółdzielni innej spółdzielni mleczarskiej, tak jakby komuś zależało, żeby tę spółdzielnię doprowadzić do upadku, żeby ktoś mógł ją przejąć. Proszę państwa, zablokowano proces sanacyjny, doprowadzono do upadłości przez bank, który działał de facto na własną szkodę. Również pomoc rządowa, która została udzielona, która zgodnie z prawem miała trafić do członków spółdzielni, została przejęta przez syndyka i poszła na inne cele, w tym, o kuriozum, na płacenie dzierżawcy firmy prowadzącej tam działalność... (Gwar na sali)
Wicemarszałek Piotr Zgorzelski:
Szanowni państwo posłowie, bardzo proszę o wyciszenie dyskusji i umożliwienie wystąpienia panu posłowi.
Poseł Jan Krzysztof Ardanowski:
Szanowni Państwo! To są sprawy, które mogą i was kiedyś dotknąć. Przypomnę jeszcze raz: syndyk z pieniędzy, które otrzymał od rządu - nie byłem już wtedy ministrem rolnictwa - opłacał dzierżawcę, dopłacając do dzierżawcy prowadzącego działalność na majątku spółdzielni 300 tys. miesięcznie. Czy wyobrażacie sobie coś takiego?
Proszę państwa, komu zależało na przejęciu spółdzielni? Okradziono 950 rolników, zaatakowano uczciwych ludzi, zarząd i członków rady nadzorczej, którzy o godz. 6 rano byli zatrzymywani przez funkcjonariuszy CBA. Prokuratoria Generalna, co jest bardzo ważne i całkowicie przeczy tezie prokuratorów, wystąpiła do sądu o nakazanie bankowi zwrotu udzielonej gwarancji zabranej z KOWR-u, udzielonej gwarancji, która zdaniem Prokuratorii Generalnej stojącej na straży Skarbu Państwa została przejęta nielegalnie. W dwóch prokuraturach: w Białymstoku i w Warszawie na Woli, Bielmlek ma status poszkodowanego, natomiast Prokuratura Regionalna w Warszawie z uporem godnym lepszej sprawy, nie wiem, z jakich intencji... (Gwar na sali)
Wicemarszałek Piotr Zgorzelski:
Panie pośle, chwileczkę. Poczekajmy momencik.
Jeszcze raz bardzo proszę o wyciszenie dyskusji.
Poseł Jan Krzysztof Ardanowski:
Chociaż w dwóch prokuraturach - powiem to jeszcze raz - spółdzielnia Bielmlek ma status poszkodowanego, w prokuraturze regionalnej jest w dalszym ciągu prowadzone to kuriozalne śledztwo.
Konkluzje. Czy można mieć zaufanie do takiej prokuratury? Pytanie zasadne, ponieważ decyzję o zaangażowaniu CBA i nękaniu KOWR-u podjął prokurator Jakub Romelczyk, który - przypomnę - został odsunięty od postępowań w prokuraturze, natomiast głównym prokuratorem w zespole prokuratorów, o czym dowiedziałem się 2 dni temu, był prowadzący przez 6 lat postępowanie pan prokurator Tomasz Łopatka, który - możecie państwo to sobie sprawdzić - zasłynął z nękania przez 10 lat przedsiębiorcy z branży kosmetycznej, skazując go na 2,5 roku aresztu, gdzie stracił zdrowie, miał połamane nogi, a pan prokurator po 10 latach umorzył postępowanie, po 10 latach męczenia człowieka. W obronę tego człowieka wziął Europejski Trybunał Praw Człowieka, który zasądził dla niego wielkie odszkodowanie ze strony państwa polskiego. Tacy prokuratorzy również w tej sprawie prowadzili postępowanie.
Prokurator również zeznał, że byłem podsłuchiwany. Zadaję pytanie, kto podjął taką decyzję. Czy wiedział o tym premier? Jaka instytucja podjęła decyzję o podsłuchiwaniu ministra konstytucyjnego? Czy w 2019 r. toczyło się śledztwo, które uzasadniałoby zastosowanie podsłuchu? Może sprawa Pegasusa powinna tego dotyczyć?
Wiarygodność CBA, które wykazało się ogromną aktywnością, by zniszczyć spółdzielnię i nie dopuścić do pomocy dla sadowników. Dla mnie jest to instytucja niewiarygodna. Podam jeden przykład, panie marszałku. Wielu z nas było mocno zaangażowanych w sprawę stadnin koni. Okazuje się, że cała afera ze stadninami koni, która skutkowała tym (Dzwonek), że mój poprzednik Krzysztof Jurgiel podjął decyzję o wymianie zarządów stadnin, co było przyczyną kryzysu wizerunkowego koni arabskich w Polsce, została oparta na fałszywej informacji CBA. Kłamliwa, fałszywa informacja była przyczyną całego łańcucha zdarzeń, którymi żyła cała Polska.
Proszę państwa, chcę jeszcze raz podkreślić: były to działania legalne, na polecenie rządu, gwarancja dla firmy, komercyjna, zgodna z prawem, co stwierdziła Prokuratoria Generalna, skup ustabilizował cenę, uratował sadowników. Oczywiście było to nie na rękę tylko firmom przetwórczym, przede wszystkim firmom niemieckim i ukraińskiej. (Gwar na sali, dzwonek) Państwo nie poniosło jakiejkolwiek straty. Podkreślam to bardzo mocno: państwo nie poniosło jakiejkolwiek straty, bo gwarancja 100 mln dla firmy Eskimos została zaspokojona kwotą 205 mln przejętego majątku, a w przypadku 30 mln gwarancji udzielonej przez KOWR dla Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek Prokuratoria Generalna wnioskuje do sądu o zwrot nienależnie pobranej gwarancji.
Jakie w takim razie straty poniosło państwo? Czemu miały służyć działania CBA i prokuratury? Czy zastraszaniu kolejnych ministrów, żeby nigdy nie podjęli się działalności wspierającej polskie rolnictwo, czy pomocy zagranicznym firmom, czy też osobistemu uderzeniu we mnie, w osobę, która funkcjonuje w sferze publicznej?
Na koniec chcę bardzo podziękować zarówno organizacjom rolniczym, Krajowej Radzie Izb Rolniczych, jak i ˝Solidarności˝ rolniczej za jednoznaczne poparcie i obronę moich decyzji, o które zresztą kiedyś one wnioskowały. Chcę podziękować również niektórym byłym ministrom rolnictwa, którzy stwierdzili w piśmie do pana prokuratora Bodnara, do ministra sprawiedliwości, że karanie ministra rolnictwa za podejmowane w zgodzie z prawem i w obronie polskich rolników działania sprawi, że w przyszłości żaden minister rolnictwa nie odważy się podjąć działań, które ratowałyby polskie rolnictwo. A może o to właśnie chodzi?
Proszę państwa, trudno bez emocji mówić o sprawach, które wręcz podważają zaufanie do państwa. Oddaję się w państwa ręce. Oby się nie okazało, że ten mój przykład również w przyszłości będzie przez kogokolwiek z państwa... By mógłby być on również czymś takim, czym moglibyście być państwo dotknięci. Dlatego pozwoliłem sobie zająć państwa czas i zaapelować o to, by nie przychylać się do wniosku prokuratora. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia