10. kadencja, 30. posiedzenie, 3. dzień (07-03-2025)
23. punkt porządku dziennego:
Pytania w sprawach bieżących.
Minister Sportu i Turystyki Sławomir Nitras:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Szanowny Panie Pośle! Wydaje się, że najistotniejsze w tym wszystkim... Odniosę się do pana pytań, ale chciałbym przekazać państwu, wydaje mi się, informację najważniejszą: ten proceder został zatrzymany. (Oklaski) Pan Piesiewicz z pieniędzy publicznych nie dostanie już ani jednej złotówki. (Oklaski)
(Poseł Przemysław Witek: Brawo!)
Ani złotówka nie trafi do niego ani do jego żony, ani do jego kolegów. Bo to, o czym pan mówi, dotyczy tylko pana Piesiewicza, a myślę, że na światło dzienne wyjdą jeszcze informacje dotyczące całej tej ekipy.
Jak to się zaczęło? Rzeczywiście zaczęło się w Polskim Związku Koszykówki, w którym pan Piesiewicz stworzył proceder wyprowadzania publicznych pieniędzy. Polegało to na tym, że korzystał z parasola polityków PiS-u najwyższego szczebla, zaczynając od pana prezydenta Dudy.
Bo nie zapominajmy, że pan Piesiewicz został prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego z namaszczenia prezydenta Dudy i że to namaszczenie miało miejsce w Pałacu Prezydenckim.
(Poseł Jakub Rutnicki: Wstyd!)
W nocy, późno, bez kamer, ale w Pałacu Prezydenckim. Korzystał z parasola pana Morawieckiego i całej takiej okołosportowej ekipy pana Morawieckiego, której symbolem stał się pan Chłopik, i z parasola swojego kolegi pana Sasina, ministra skarbu państwa.
Na czym polegał ten proceder? Proceder polegał na tym, że pan Piesiewicz najpierw szedł do Ministerstwa Aktywów Państwowych, tam naciskał guzik przymuszający spółki Skarbu Państwa do podpisywania umów z konkretnymi podmiotami z nim związanymi, a później brał 20% prowizji za kwoty, które przelewano. Czyli jeżeli związek sportowy, klub sportowy, bo to dotyczy nie tylko związków, dostawał kwotę 1 mln zł, pan Piesiewicz z tej kwoty dostawał 200 tys. zł. Jeżeli klub sportowy, związek sportowy dostawał 10 mln zł, pan Piesiewicz z tej kwoty dostawał 2 mln zł.
My ten proceder zakończyliśmy. Żeby było jasne, pan prezes Piesiewicz dopiero się rozpędzał. Ten mechanizm, który stworzył w Polskim Związku Koszykówki, w lidze koszykówki, chciał przenieść na Polski Komitet Olimpijski. Te kwoty w Polskim Związku Koszykówki szły w dziesiątki milionów złotych, a chciał to przenieść na Polski Komitet Olimpijski, gdzie te kwoty szły już w setki milionów złotych. Doszło do sytuacji, w której cały pobyt polskich sportowców na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, nie tylko sportowców - trenerów, fizjoterapeutów, psychologów, całej ekipy sportowej, kosztował 7,5 mln zł, a siedziba, rezydencja prezesa Piesiewicza kosztowała 17 mln zł. 7,5 mln zł kosztował pobyt naszych sportowców na igrzyskach olimpijskich, a prowizje, które w ciągu 3 lat wziął prezes Piesiewicz, to kwota niemal 11 mln zł.
Kiedy to wszystko się popsuło? To wszystko popsuło się w październiku, kiedy w Polsce odbyły się wybory i zmienił się rząd. Ten cały parasol powoli zaczął znikać. Poprosiłem o kontrolę instytucje państwa: Najwyższą Izbę Kontroli i Krajową Administrację Skarbową. Może dla wielu z państwa ten proces trwał zbyt długo, ale tak funkcjonuje państwo, to wszystko trzeba sprawdzić. Dzisiaj wiemy już coraz więcej. To najlepszy dowód na to, że państwo, instytucje państwa działają. Nie mam oczywiście w tej materii pełnej wiedzy, chociaż dzisiaj wiem już bardzo dużo. Zresztą tę wiedzę miałem dużo wcześniej, jeśli chodzi o wiele aspektów, natomiast nie mogłem o tym mówić publicznie. Nie miałem potwierdzenia, nie miałem dostępu do dokumentów, nie odbyły się kontrole. Natomiast to dotyczy nie tylko pana prezesa Piesiewicza. To jest cały aparat spółek, osób powiązanych. Kiedy prokuratura, Krajowa Administracja Skarbowa zakończy pracę, okaże się, że te nadużycia, kwoty są znacznie większe.
Ale to, co powiedziałem na początku: Co w tym wszystkim jest najistotniejsze? Ten proceder został zatrzymany. Te nadużycia już dzisiaj nie mają miejsca. Nie tylko został zatrzymany. Wszyscy winni na czele z panem Piesiewiczem, w co szczerze wierzę, będą ukarani. Do tego dochodzi jeszcze kwestia oceny politycznej. Bo, powiedzmy wprost, ja te osoby wymieniłem: pan prezydent Duda, pan premier Morawiecki, pan premier Sasin. Oczekuję od tych trzech polityków odpowiedzi na pytanie, dlaczego dopuścili do tego procederu, kiedy pod pretekstem wydawania pieniędzy na polskich sportowców pieniądze szły do prywatnej kieszeni takich osób jak prezes Piesiewicz. Jak to jest w ogóle możliwe, że ktoś taki mógł zostać prezesem tak szanowanej instytucji jak Polski Komitet Olimpijski? Jak można było w ciągu tak naprawdę 2 lat tak zszargać autorytet tej stuletniej instytucji? Za to wszystko odpowiedzialność ponoszą politycy PiS-u...
(Poseł Przemysław Witek: Których nie ma.)
...których oczywiście dzisiaj tutaj nie ma, ale do których te słowa dotrą. Powtórzę: oczekuję od pana prezydenta Dudy, od pana Morawieckiego (Dzwonek) i od pana Sasina odpowiedzi na pytania, ustosunkowania się do tych spraw. Jak mogli dopuścić do tego, że kradziono publiczne pieniądze pod pretekstem pomagania sportowcom?
Pani marszałek, jeśli pani pozwoli, ostatnie zdanie. Chciałem wszystkich sportowców, wszystkie związki sportowe, wszystkich reprezentantów Polski, których okradziono z tych pieniędzy, w imieniu państwa polskiego bardzo serdecznie przeprosić i obiecać, że to już nigdy więcej się nie zdarzy. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia