10. kadencja, 30. posiedzenie, 3. dzień (07-03-2025)

24. punkt porządku dziennego:

Informacja bieżąca.

Poseł Adam Dziedzic (tekst niewygłoszony):

    Nikt nikomu nie dał prawa do kreowania nieprawdziwych informacji lub tworzenia poczucia zagrożenia dla obywateli naszego kraju. Ta próba wpływania na opinię publiczną poprzez przekazywanie treści mogących wywołać takie odczucie ma miejsce. Naszą rolą jest przekazywanie rzetelnej informacji, więc pewnie pora przypomnieć parę faktów.

    Inflacja w roku 2014 wynosiła 0%, w roku 2015 - minus 0,9% by w latach najlepszej prosperity PiS osiągnąć w 2022 r. 14,4%, a rok później - 11,4%. Skumulowana inflacja za 8 lat rządów PiS to prawie 48%. Jak to się ma do tego wielkiego zagrożenia dzisiaj? Inflacja w 2024 r. spadła do 3,6% i to jest zagrożenie według PiS.

    Jak wmawiano Polakom, Polska węglem stoi, a węgla mamy na 200 lat. W 2015 r. cena detaliczna 1 t węgla kamiennego wynosiła 789,33 zł, a w 2022 r. ceny węgla w składach dochodziły do 4000 zł za tonę. Teraz, gdy tona węgla kosztuje 1100 zł za tonę, to mówią o drożyźnie?

    Trzeba przyznać, że rządzący wówczas sprawnie zadziałali i ceny niektórych towarów spadły, mam tu na myśli zboża, z czego niestety nie ucieszyli się polscy rolnicy. W 2022 r. cena pszenicy konsumpcyjnej wynosiła 1603 zł/t, a pszenicy paszowej - 1606 zł/t. W 2023 r. cena pszenicy spadła do 1175 zł/t. W 2022 r. cena kukurydzy mokrej wynosiła 800 zł/t, a w 2023 r. cena spadła do 470 zł/t. Obecnie to 840 zł.

    Idźmy dalej. W styczniu 2020 r. tona saletry amonowej kosztowała ok. 1000 zł, mocznik - 1250 zł, a nawozy azotowe w formie płynnej RSM 32% - 850 zł. W kwietniu 2022 r. ceny tych nawozów wzrosły o kilkaset procent, odpowiednio do aż 3850 zł, 5000 zł i 3300 zł. Natomiast we wrześniu 2024 r., za obecnego rządu, cena saletry amonowej spadła odpowiednio do 1650 zł, mocznika - 2250 zł, a RSM 32% - 1680 zł. Widać różnicę?

    W 2022 r. minister Henryk Kowalczyk zalecał polskim rolnikom, aby nie sprzedawali zboża zaraz po żniwach, tylko poczekali na lepszą cenę. I co? Poczekali. Ta lepsza cena oczywiście dla kupującego to było kilkaset złotych mniej na każdej tonie. Brawo. Ale wówczas bochenek chleba nie staniał. Cuda.

    Poseł minister Błaszczak ostatnio przedstawiał sejf na masło, bo takie drogie, że aż bezcenne. Taki niby wesoły dowcip. No to przypomnę. Największe podwyżki cen masła miały miejsce w latach 2017-2018, średnio o bagatela 100%. Ale wtedy za najniższą pensję można było kupić tego masła 193 kostki, a obecnie - 410. Zatem nie sejf byłby potrzebny w czasach rządów PiS, by chronić masło, tylko schron atomowy, tak wywindowaliście ceny.

    W 2015 r. cena litra mleka wynosiła 2,87 zł, w 2022 r. wzrosła do 3,80 zł, a w 2024 r. spadła do 2,59 zł. Dlaczego politycy Prawa i Sprawiedliwości nie podejmowali działań, gdy ceny rosły za ich rządów, a teraz, gdy są niższe niż w 2022 r., nagle zaczynają mówić o kryzysie?

    Owoce miękkie - tu widać było tę waszą troskę. W 2022 r. cena czarnej porzeczki wynosiła 9 zł za kilogram. W 2023 r. ceny spadły do poziomu od 1,5 zł/kg do 2 zł/kg za owoce przeznaczone dla przemysłu, a porzeczki na owoce mrożone kosztowały od 1,65 zł/kg do 1,8 zł/kg. W 2024 r. ceny na rynkach hurtowych były znacznie wyższe, wynosiły od 10 do 15 zł/kg. Dlaczego politycy Prawa i Sprawiedliwości nie interweniowali, gdy ceny czarnej porzeczki spadły w 2023 r., a teraz, gdy ceny są wyższe, zaczynają alarmować o sytuacji na rynku owoców?

    W 2022 r. za kilogram malin do przetwórstwa płacono producentom średnio 14 zł/kg, podczas gdy w 2023 r. cena spadła do ok. 5 zł/kg. Dlaczego politycy Prawa i Sprawiedliwości nie interweniowali, gdy ceny malin spadły o tak znaczną wartość w 2023 r., a teraz zaczynają alarmować o złej sytuacji?

    I podsumowanie. Tylko za lata 2015-2022, zatem nawet niepełne, ale obrazujące to wasze staranie: chleb - wzrost ceny o 90%, mleko - 32%, jabłka - 20,5%, kawa - 33%, benzyna bezołowiowa - 43%, ceny energii elektrycznej - 400%. I to miało być tanie, przyjazne państwo.

    W 2015 r. Polska odnotowała wzrost PKB o 3,6%, w 2023 r. ten wzrost wyniósł tylko 0,1%, a w 2024 r. osiągnął poziom 2,9%. Dlaczego politycy Prawa i Sprawiedliwości nie reagowali na niski wzrost PKB w 2023 r., gdy wynik był praktycznie zerowy, a teraz, gdy sytuacja się poprawiła, zaczynają alarmować o rzekomym kryzysie gospodarczym?


Przebieg posiedzenia