10. kadencja, 30. posiedzenie, 3. dzień (07-03-2025)
26. punkt porządku dziennego:
Informacja Prezesa Rady Ministrów w sprawie sytuacji międzynarodowej i bezpieczeństwa Polski po szczycie państw sojuszniczych w Londynie oraz po posiedzeniu Rady Europejskiej.
Prezes Rady Ministrów Donald Tusk:
Szanowny Panie Prezydencie! Panie Marszałku! Panie i Panowie Posłowie! Wszyscy mamy świadomość wagi chwili i nie mówię o naszym posiedzeniu i naszych wystąpieniach, tylko o tym, co od kilku tygodni dzieje się w świecie wokół wojny rosyjsko-ukraińskiej, wokół relacji transatlantyckich, sytuacji w Europie. Tak, mamy dużo powodów, aby być dzisiaj bardzo skupionymi, skoncentrowanymi, abyśmy dziś i w najbliższej przyszłości o sprawie bezpieczeństwa Polski, o sprawie wojny i pokoju mówili w skupieniu i bez instrumentalnego traktowania w wewnętrznych sporach politycznych. To jest rzecz bardzo ważna, ponieważ jest to jeden z naszych atutów. Niezależnie od emocji, jakie często targają czy salą sejmową, czy nami wszystkimi w czasie kampanii wyborczych, jedno nie ulega wątpliwości: że w sprawach fundamentalnych dla bezpieczeństwa Rzeczypospolitej od wielu lat, właściwie już dekad, panuje w Polsce konsensus, dzisiaj...
(Głos z sali: Ciekawe.)
...chociaż coraz wyraźniejsze są głosy w Europie, w Stanach Zjednoczonych, także w Polsce, które ten konsensus mogą naruszyć, głosy, które np. w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej przechylają się w stronę Putina i rosyjskiej narracji. Ale to ciągle w świecie Zachodu i z całą pewnością w Polsce jest polityczny margines. Duży, na pewno niebezpieczny, biorąc pod uwagę kontekst międzynarodowy, ale wciąż jednak margines.
Zaczynam od tej uwagi, bo po tych kilkudziesięciu w sumie spotkaniach, rozmowach, szczytach, kontaktach telefonicznych, nie tylko moich, ale i całej administracji rządowej, także pana prezydenta, rysuje się obraz, od którego nie można się odwracać tylko dlatego, że jest to obraz nie do końca nam odpowiadający, obraz zmian, jakie zachodzą w geopolityce.
Jedną z fundamentalnych zasad naszego bezpieczeństwa i kluczowym elementem polskiego konsensusu były dwa wymiary naszego bezpieczeństwa: transatlantycki, i ścisły, niepodważalny sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, i silna pozycja w możliwie zjednoczonej Europie. Nie jest dzisiaj łatwo godzić obie te ewidentne potrzeby, ale chyba nigdzie tak wyraźnie nie widać jak w Warszawie tego, że bezpieczeństwo Polski, Europy, całego świata Zachodu zależy właśnie od tego, czy niezależnie od turbulencji, niezależnie od czasowej destabilizacji - głęboko wierzę w to, że jest to czasowa destabilizacja - te dwa fundamenty przetrwają. A mam prawo sądzić, że już w najbliższym czasie ulegną wzmocnieniu. To widać z całą pewnością dzisiaj w procesie przebudzenia się Europy, jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa, przemysłu zbrojeniowego w stosunku do wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Mamy do czynienia z głęboką korektą polityki amerykańskiej w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej. Nie możemy się obrażać na rzeczywistość. Każde państwo, a szczególnie taka potęga jak Stany Zjednoczone, ma prawo i obowiązek kształtowania swojej polityki zagranicznej i swoich strategii. Ale każde państwo, w tym Polska, szczególnie państwo, które leży w tym miejscu na Ziemi, ma prawo i obowiązek bardzo rzetelnie i precyzyjnie oceniać, co leży w naszym interesie, co leży w interesie naszego bezpieczeństwa, a co może stworzyć problem. Jasna ocena tego, co się w tej chwili dzieje, jest absolutnie niezbędna, żebyśmy jako państwo polskie nie tylko aktywnie, ale też w sposób bardzo przemyślany, powiedziałbym: taki sprytny, taki, gdzie nikt nas nie oszuka i nie narazi na niebezpieczeństwo, żeby Polska mogła mądrze w tym uczestniczyć...
(Poseł Marzena Anna Machałek: Jak na razie, to bla, bla, bla.)
Nasz stosunek przede wszystkim do relacji transatlantyckich, do sojuszu NATO musi pozostać niepodważalny. To, że nasza opinia w tej kwestii się nie zmienia, i to jest część tego polskiego konsensusu jak dotychczas, to nie znaczy, że świat wokół się nie zmienia. Polska nie zmienia swojej opinii na temat potrzeby, absolutnie fundamentalnej potrzeby utrzymania jak najściślejszych więzi ze Stanami Zjednoczonymi i z Paktem Północnoatlantyckim. To jest w ogóle bezdyskusyjne. Równocześnie musimy widzieć to, co się dzieje w tej chwili. Ta korekta dotyczy przede wszystkim zmiany nastawienia do dwóch walczących stron w Ukrainie, do Ukrainy i do Rosji. Nie jest naszym zadaniem recenzować tak dla satysfakcji czy dla dobrej retoryki posunięć naszego największego sojusznika. Naszym zadaniem jest wyciągać wnioski dla naszego bezpieczeństwa z tych posunięć i z tej zmiany. To jest korekta, ale głęboka, widoczna gołym okiem. Kiedy mówię, że nie możemy obrażać się na rzeczywistość, to nie możemy też wypierać tych faktów. Dzisiaj sytuacja Polski obiektywnie i przede wszystkim sytuacja Ukrainy jest trudniejsza niż kilka miesięcy temu i musimy sobie z tym faktem poradzić. I w niczym to nie podważa naszego zaufania do trwałości i niezbędności utrzymania jak najtrwalszych relacji transatlantyckich. Na czym ta zmiana polega, państwo dobrze wiecie.
(Poseł Marzena Anna Machałek: No właśnie, no wiemy.)
W tej zmianie władze Ukrainy, prezydent Zełenski, sama Ukraina stanęli przed nową okolicznością, jaką jest próba ustalenia warunków na temat przyszłości Ukrainy, szybkich wyborów, zmiany władzy w Ukrainie, warunków pokoju i ewentualnej gwarancji bezpieczeństwa.
Z moich spotkań i rozmów - ale myślę, że każdy z państwa ma oczy i uszy szeroko otwarte, a także swoje kontakty - widać wyraźnie, że nadzieja na to, aby Ukraina otrzymała w najbliższym czasie twarde gwarancje bezpieczeństwa z fizyczną obecnością Stanów Zjednoczonych na rzecz tych gwarancji, wydaje się dzisiaj mniej prawdopodobna, mówię delikatnie, niż wcześniej. Można powiedzieć, że wszyscy mamy nadzieję na pełne zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy. Ja zaczynam od Ukrainy, bo też, nie oszukujmy się, kiedy mówimy o Ukrainie, mamy na uwadze nasze bezpieczeństwo. Za chwilę przejdę do drugiego elementu konsensusu, ale kończąc wątek tej głębokiej korekty, tej zmiany, która musi także nas czegoś nauczyć, chcę wyraźnie powiedzieć, że nadzieja nie wystarczy. Nadzieja nie zastąpi strategii. Nadzieja to jest piękne uczucie, ale w polityce często sąsiaduje z naiwnością albo z iluzją. W związku z tym nasi amerykańscy przyjaciele zresztą podkreślali to w sposób dość otwarty. To, że świat jest tak zaskoczony pewnym zwrotem czy tą korektą amerykańską, świadczy o tym, że nie wszyscy dokładnie słuchali tego, co nowa administracja amerykańska zapowiadała od pierwszych dni. My po prostu musimy się do tego przygotować. I z całą pewnością ten o wiele bardziej symetryczny stosunek Waszyngtonu dzisiaj do Moskwy i do Kijowa, dużo bardziej symetryczny, niż się do tego przyzwyczailiśmy, jednak trochę inny - mówię: trochę też delikatnie - niż to, co my odczuwamy tutaj, w Polsce czy w Europie, stojąc zdecydowanie po stronie Ukrainy w jej walce z Rosją i w jej obronie przed rosyjską agresją - to jakby nie zmienia faktu, że musimy z pełnym zrozumieniem do tej zmiany podejść. Ale nie udawajmy, że się z niej cieszymy, bo nie ma żadnego powodu. Nasze bezpieczeństwo jest wprost związane nie tylko z wydarzeniami na froncie w tej chwili, ale także z przyszłym statusem Ukrainy.
Drugim elementem tego naszego konsensusu i takiego mądrego rozumienia, na czym polega polskie bezpieczeństwo, było jednoznaczne wsparcie Ukrainy w jej konfrontacji z Rosją po ataku Rosji na Ukrainę. I okazało się, tak jak tu wszyscy siedzimy - ale to jest może mniej istotne - tak jak wszystkie Polki i wszyscy Polacy to odczuwali od pierwszego dnia wojny pełnoskalowej, czy się lubi Ukraińców, czy nie, czy nasze relacje z przeszłości ocenia się tak, czy inaczej, przecież to wszystko nie miało wtedy znaczenia. Wtedy zrozumieliśmy nie tylko potrzebę solidarności, gdy brutalne imperium napadło na naszego słabszego sąsiada, ale też chyba gdzieś tam w świadomości, a czasami w podświadomości, wszyscy w Polsce bez wyjątku wiedzieliśmy, że tamta wojna toczy się też o naszą przyszłość i nasze bezpieczeństwo. Ukraina walczy o swoje, a efektem tej walki, jeśli przetrwa, jeśli utrzyma status państwa suwerennego, w pełni niepodległego, prozachodniego, będzie wyraźnie większe bezpieczeństwo Polski i Europy. Jeśli Ukraina wojnę przegra albo jeśli przyjmie takie warunki pokoju, rozejmu, kapitulacji, które osłabią jej suwerenność i które ułatwią Putinowi uzyskanie kontroli nad Ukrainą, to w sposób bezdyskusyjny, co do czego wszyscy się zgadzamy, Polska znajdzie się w dużo trudniejszej geopolitycznie sytuacji. Dlatego ten drugi element, a więc wsparcie Ukrainy, nadal powinien być częścią polskiego konsensusu. I tutaj solidarność Europy jest w tej chwili wręcz manifestacyjna, i to niezależnie od tego, ile zrozumiałych emocji budzą czasami pewne konflikty. To zrozumiałe w kraju, do którego przyjechały setki tysięcy, a w pewnym momencie miliony ludzi z innego kraju. 3 lata już gościmy te wielkie grupy uchodźców, migrantów z Ukrainy. Nawet jeśli przyjedzie do kogoś rodzina i za długo gości, to zawsze budzi napięcia. Zatem nie robiłbym z tego polityki, tylko starałbym się nie przekraczać pewnej bariery. I to, wydaje się, jest zadanie dla nas wszystkich, dla całej klasy politycznej. Zrozumiała jest czasami irytacja, zrozumiałe są jakieś konflikty, które i tak są niewielkie, jak na skalę zjawiska, jakim była migracja z Ukrainy. Chodzi o to, żebyśmy potrafili też samych siebie zrozumieć, zrozumieć niecierpliwość, czasami rozumieć złość, a równocześnie pamiętać, jaki jest powód tej migracji i jaki jest nasz strategiczny interes.
Udało się zbudować reputację Polski jako kraju, który się nie wahał, aby pomóc Ukrainie w dniu napaści. I muszę wam powiedzieć, że ta reputacja w relacjach międzynarodowych, czy to jest Waszyngton... Ci, którzy uważają, że mają dużo lepsze relacje z dzisiejszą administracją amerykańską niż mój rząd, też na pewno to potwierdzą, że dzisiaj opinia w Waszyngtonie o Polsce, której stanowisko było jednoznaczne od samego początku wobec konfliktu Ukrainy z Rosją, która zwiększyła swoje nakłady na zbrojenie i nigdy nie pokazała wahania w tej kwestii, jest zbudowana właśnie na tych fundamentach. Bardzo bym chronił tę reputację Polski odważnej, gotowej do solidarności, a równocześnie rozsądnej.
Tak jak powiedziałem, nadzieje, a już na pewno nie iluzje, nie zastąpią strategii. W Paryżu, w Londynie, i jak słyszeliśmy, także pan prezydent na spotkaniu z prezydentem Trumpem, wszędzie rozmawiamy o tym, w jaki sposób zagwarantować bezpieczeństwo swojemu krajowi, Europie i oczywiście Ukrainie. Ta strategia czy ten plan rodzi się w bólach, ponieważ zmienność sytuacji jest zaskakująca nawet dla najbardziej wytrawnych obserwatorów polityki. Nie jest też moją rolą recenzować pewną taktykę negocjacyjną i pewne podejście do polityki, ale nie ulega wątpliwości, że nie ułatwia nam wszystkim zadania nieprzewidywalność pewnych nowych zapowiedzi, pewnych ruchów taktycznych i strategicznych ze strony najważniejszego sojusznika.
Tak jak powiedziałem, nic nie zmieni naszego podejścia i nic nie powinno osłabiać naszej nadziei na to, że NATO jest trwałym i niezbędnym elementem naszej rzeczywistości, że relacje transatlantyckie są nie do podważenia przez nikogo, ale równocześnie nie możemy polegać wyłącznie na tej nadziei. Dlatego zarówno w Paryżu, w Londynie, jak i na posiedzeniu nadzwyczajnym Rady Europejskiej rozmowa na temat odpowiedzialności Europy wyglądała poważnie. Tu zresztą de facto spotykają się oba interesy, nawet jeśli emocje czasami zakłócają ten obraz. Prezydent Trump wyartykułował jednoznacznie, że w interesie Stanów Zjednoczonych jest, aby Europa wzięła na siebie zdecydowanie większą odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo. Europa to też my. Dzisiaj mówię, nawet jeśli nie wszyscy to rozumieją albo nie zdążyli sobie tego przyswoić, że Europa też zaczyna rozumieć, że skoro Stany Zjednoczone ze zrozumiałych względów, choćby z powodu innych wyzwań przed jakimi stoją, oczekują od nas dużo większej odpowiedzialności, nakładów, determinacji i odwagi w razie potrzeby, że skoro tak postawiono sprawę, to trzeba temu sprostać. Dyskusja powinna się na tym zakończyć, a teraz powinna zacząć się robota. Dlatego nie będę mówił, że to jest przełom, który uratuje świat, ale z satysfakcją powiem, że to jest na pewno przełom, jeśli chodzi o praktykę działań Europy. Europy szerzej rozumianej niż tylko Unia Europejska, bo jak państwo wiecie, ściśle współpracujemy, zarówno ja, mój rząd, jak i cała Unia Europejska, z państwami, które mają identyczny jak my stosunek do wojny w Ukrainie, a więc z Wielką Brytanią, Norwegią i także, incydentalnie, z Kanadą.
Podjęliśmy decyzję, biorąc pod uwagę tę konieczność wzięcia dużo większej odpowiedzialności za nasze bezpieczeństwo, jeśli chodzi o możliwości finansowania przez Unię Europejską naszych zdolności obronnych, zarówno na poziomie narodowym, jak i na poziomie ogólnoeuropejskim. Nie będę was zanudzał efektami tego szczytu. Można było... (Poruszenie na sali, dzwonek)
(Głos z sali: Czemu?)
(Głos z sali: Ale my czekamy.)
(Poseł Włodzimierz Skalik: Słabo.)
Konkluzje dotyczące efektów są dostępne na każdej stronie internetowej dedykowanej... (Wesołość na sali) Ale jeśli państwo jesteście zainteresowani...
(Głos z sali: Jesteśmy.)
Mam to, co jest najbardziej masywne, jeśli chodzi o stronę finansową porozumień zawartych wczoraj w Brukseli. To nowy instrument pożyczkowy. I to są pożyczki na de facto ujemnej stopie procentowej. To 150 mld euro do dyspozycji państw Unii Europejskiej. Na czym polega przełom w myśleniu w Unii Europejskiej? Na tym, że pieniądze europejskie będą przeznaczone wprost na zdolności obronne w obszarze obrony powietrznej, systemów artylerii, amunicji, rakiet, dronów, mobilności wojskowej, walki elektronicznej, sztucznej inteligencji w zastosowaniu wojskowym i cyberbroni. Będą to środki na zakupy na bardzo korzystnych warunkach dla wszystkich państw, które będą tym zainteresowane, także dla polskiego przemysłu. To przypomina trochę ten instrument, jaki Unia przyjęła w czasie walki z COVID-em, tylko jest półtora raza większy.
(Poseł Włodzimierz Skalik: Tak, właśnie, duże podobieństwo.)
(Poseł Roman Fritz: COVID wróci.)
Jak wiecie, też domagaliśmy się jako Polska wyraźnie większej elastyczności zarówno jeśli chodzi o reguły fiskalne... Chodzi wprost o to, że jeśli wydajemy nasze pieniądze na obronność tu, w Polsce, to nie będą one wliczane do naszego deficytu. Chodzi o to liczenie, które pozwala zastosować procedurę nadmiernego deficytu lub na to nie pozwala.
(Poseł Anna Kwiecień: Mateusz Morawiecki pierwszy się domagał...)
Brzmi technicznie, ale to był ciężar na barkach wielu państw, które decydowały się - Polska wyjątkowo - na wyraźnie większe wydatki na zbrojenie niż inni, co siłą rzeczy zwiększało deficyt. Trochę to nerwów i czasu kosztowało, ale w tej chwili nikt nie ma wątpliwości, przynajmniej w Europie, że wydatki na obronność powinny być wyjęte z tradycyjnych reguł dyscypliny budżetowej. Tak, ta decyzja została podjęta w tej kwestii. (Oklaski)
(Poseł Anna Paluch: Jaka?)
(Głos z sali: Ale jaka?)
Mamy to, do czego zmierzaliśmy już od wielu miesięcy, a więc zdecydowanie większą elastyczność w wykorzystywaniu środków z funduszy strukturalnych. Pragnę tu uspokoić tych wszystkich, którzy obawiają się, że pieniądze, które mogły być wydane przez samorząd, zostaną mechanicznie decyzją Unii Europejskiej przekazane na obronność. Nie, Unia zdecydowała - i to był polski wniosek - aby to rządy narodowe decydowały, w jaki sposób będą wykorzystywały środki strukturalne. I jeśli będzie potrzeba, według naszego uznania, uzupełnienia środków na obronę, na bezpieczeństwo, na przemysł wojskowy z funduszy strukturalnych europejskich, to taką decyzję podejmiemy. Ale będziemy tutaj bardzo staranie dokonywać selekcji.
Nie odkrywam Ameryki, sami o tym często tu mówicie. Bardzo wiele pomysłów, które były kształtowane przez politykę unijną, wydawało się nie być celami pierwszoplanowymi, może ujmę to delikatnie. Bardzo często narzekano na to, że pewne cele Unii Europejskiej są nieadekwatne do rzeczywistych potrzeb naszych miast, naszych gmin. I tutaj nie będziemy się wahać, tylko będziemy podejmowali decyzje o przesunięciu środków z tych projektów, które nie są uznane przez rząd, przez samorządy jako kluczowe.
(Poseł Janusz Kowalski: Bzdura, niech pan...)
(Głos z sali: Nie przeszkadzaj.)
I tych pieniędzy będziemy używali do zwiększenia możliwości obronnych. (Oklaski)
(Poseł Janusz Kowalski: Czołgi, a nie zielony ład.)
Jest też decyzja Europejskiego Banku Inwestycyjnego, ale jeśli chodzi o możliwe kredyty, też bardzo korzystne, to skala ich jest niewystarczająca. O tym także mówiłem, promując ideę powołania odrębnego banku, banku uzbrojenia, który mógłby działać na podobnych zasadach jak Europejski Bank Inwestycyjny, ale byłby przeznaczony wyłącznie do kwestii obronnych. Dzisiaj jest za wcześnie, żeby powiedzieć, że ta propozycja spotka się z akceptacją innych partnerów - trzeba pieniędzy, a więc trzeba też innych partnerów - ale będą mieli o czym myśleć po złożeniu tej propozycji przez Polskę.
Komisja zdecydowała się także na rozluźnienie wielu regulacji, także tych środowiskowych, związanych z klimatem, z biodywersyfikacją etc. Tutaj m.in. ten głos prawdopodobnie profetycznie uwzględniono i deregulacja stanie się faktem, szczególnie tam, gdzie mówimy o inwestycjach w przemysł obronny. Chodzi także o rozluźnienie przepisów w odniesieniu do zamówień publicznych, tego całego bagażu biurokratycznego, który powoduje, że od decyzji o budowie np. fabryki amunicji do pierwszej produkcji mijają czasami lata ze względu na ograniczenia, np. środowiskowe. Będziemy także jako instytucje europejskie, Europa proponowali przedsiębiorcom i przedsiębiorstwom prywatnym, małym, średnim, dużym, ułatwienia, także deregulacyjne, i uproszczenia w rozliczeniach, wtedy kiedy te firmy będą angażowały się w produkcję obronną.
Przyjęliśmy także na posiedzeniu Rady Europejskiej wspólne stanowisko przed potencjalnymi negocjacjami w sprawie rozejmu i pokoju w Ukrainie. I to jest polskie stanowisko jeden do jednego. Nic o Ukrainie bez Ukrainy. Dzisiaj ta obawa, że być może zapadną jakieś decyzje wiążące ponad głowami Ukrainy, a dotyczące stricte Ukrainy, jest większa niż wcześniej. Wiecie o tym państwo równie dobrze jak ja. Europa w tym przypadku jest absolutnie jednoznaczna. Bardzo nam wszystkim zależy, nie muszę tego tłumaczyć, aby Ukraina nie była potraktowana tak jak w historii świata, Europy i Polski czasami zdarzało się z państwami, które padały de facto ofiarami takich umów ponad głowami.
Będziemy także pilnowali interesu Polski i Europy.Jest iluzją, że Rosjanie, Amerykanie czekają z otwartymi ramionami, żeby Europa w tej czy innej postaci usiadła przy stole negocjacyjnym. Nie można wykluczyć, że w związku z tak, a nie inaczej definiowanymi interesami amerykańskimi w relacji z Rosją po tym zapowiadanym resecie pozycja Europy będzie trudniejsza, ale musimy tu razem pracować i cała Europa jest gotowa razem pracować, także po to, żeby tłumaczyć i perswadować naszym największym partnerom, w tym Stanom Zjednoczonym, jak ważne to jest z punktu widzenia stabilności i przyszłego pokoju, aby Europa była zaangażowana w proces pokojowy na Ukrainie.
Są też różne projekty, jak uczestniczyć aktywnie w gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy. Dzisiaj już naprawdę można przeciąć spekulacje. Pamiętacie państwo, pojawiły się w związku z wypowiedziami niektórych liderów europejskich kilka, kilkanaście tygodni temu te spekulacje, czy Polska wyśle wojsko na Ukrainę w ramach jakiegoś kontyngentu. Nie ma takich oczekiwań. Nasza decyzja od początku była jasna i to też był konsensus tutaj, w Polsce. Polska zaangażowała się w pomoc Ukrainie na różne sposoby w sposób niezwykle intensywny. Będziemy mieli do odegrania rolę kluczową tak czy inaczej, niezależnie od tego, jak zakończą się negocjacje, niezależnie od tego, na co Stany Zjednoczone się zdecydują, jeśli chodzi o jakąś formę gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Tak czy inaczej rola Polski, jeśli chodzi o logistykę, zabezpieczenie granic, a przede wszystkim zabezpieczenie granicy europejskiej z Rosją, rola Polski będzie nadal jasno zdefiniowana i oczywista. I chcę państwa uspokoić: wszyscy to rozumieją - i w Kijowie, i w Brukseli, i w stolicach europejskich, i w Stanach Zjednoczonych - że zadaniem Polski jest przede wszystkim pilnowanie własnej granicy wschodniej, która jest równocześnie wschodnią flanką NATO i Unii Europejskiej. (Oklaski)
Dlatego z satysfakcją odnotowałem, że to, czego się domagaliśmy od wielu tygodni, a więc uznanie Tarczy Wschód i innych projektów na wschodniej flance w Polsce, w krajach bałtyckich, w Finlandii, zostało uznane jednoznacznie wczoraj przez Radę Europejską, zapisane w konkluzjach, że jest to priorytetowa kwestia dla Unii Europejskiej, co będzie oznaczało także wyraźne zwiększenie możliwości finansowania różnych instalacji i działań na naszej wschodniej granicy. (Oklaski)
Dlaczego jest tak ważne, żebyśmy jeszcze bardziej dociskali naszych partnerów, jeśli chodzi o możliwości obronne Polski i Europy? Nie tylko dlatego, że jak to już zauważyliśmy, co tu już parę razy podkreślałem, ta korekta polityki amerykańskiej bezwzględnie wymusza na nas aktywniejsze działania. Nie tylko dlatego - i chyba tutaj też się zgadzamy, nawet jeśli czasami słyszę od niektórych polityków drugiego szeregu, że Zełeński i Tusk to dyktatorzy, a Putin jest okej i nie można o nim źle mówić, ale mam nadzieję, że to może było...
(Poseł Roman Fritz: Przejęzyczenie.)
...przejęzyczenie...
(Głos z sali: Kto tak mówił?)
Któraś z posłanek z tej strony. Pani poseł Pamuła, jeśli dobrze słyszałem, ale nie jestem tutaj od tego, żeby się znęcać...
(Poseł Andrzej Adamczyk: Na mieście mówią, co?)
...nad wypowiedziami, o których można by tylko sądzić, że albo są polityczną skrajną nieodpowiedzialnością, albo jeszcze gorzej - po prostu politycznym błędem. Jestem przekonany, że wśród was wszystkich, także w ławach opozycji, większość uznaje, że niepodległość, suwerenność Ukrainy i utrzymanie pełnej niezależności Ukrainy od Moskwy leży w naszym interesie. (Oklaski)
Mam też nadzieję, że wbrew narracji kremlowskiej, ale ona też zaczyna zyskiwać poklas, jak zauważyłem, w wielu miejscach na świecie: i w Stanach, i w Europie - ta wypowiedź, którą zacytowałem jest też tego przykładem - domaganie się przez Putina szybkich wyborów, zanim wojna będzie de facto zakończona, wydaje się chyba jednak mało wiarygodne. Nie sądzicie państwo, że Putin nie jest jakoś szczególnie dedykowany do zasad demokracji, że to nie jest jakiś fan wolnych wyborów... (Oklaski)
(Poseł Roman Fritz: Kto się z nim spotykał?)
...i że te rozmowy o tym czy te dywagacje, że trzeba jak najszybciej obalić Zełeńskiego i dokonać wyborów nowej władzy, nie są prostą drogą do tego, aby, używając różnych sposobów i trików, a historia pokazuje, że Moskwa ma do tego narzędzia, zainstalować w Kijowie rząd czy ekipę neutralną, taką, która będzie w stanie sprostać oczekiwaniom różnych potęg światowych i nie będzie nikomu więcej robiła kłopotu? Otóż chcę państwu powiedzieć, że polskie bezpieczeństwo zależy wprost od tego, czy Ukraina będzie zdolna do robienia kłopotów tym, którzy chcieliby ją znowu podporządkować Moskwie. (Oklaski)
Polska dała dowód w ostatnich latach - i to jest też ten element konsensusu, a więc także poprzednich rządów i naszych rządów - że jest zdeterminowana, jeśli chodzi o wzmacnianie swojej siły obronnej. Dlaczego my to robimy? Dlaczego nasi poprzednicy to robili, dlaczego my to robimy? Bo Polacy nie przyjmą filozofii, która ciągle jeszcze jest obecna w bardzo wielu wypowiedziach i deklaracjach polityków Zachodu, że my jesteśmy kompletnie bezsilni i bezradni, że jeśli prezydent Trump zdecydował się na korektę polityki, to my już nie mamy żadnych szans.
Proszę państwa, ja wiem, że te liczby czasami wydają się aż nieprawdopodobne. Jeszcze raz powtórzę coś, co jest aż takie uderzające, ale przecież to jest prawdziwe, że 500 mln Europejczyków błaga 300 mln Amerykanów...
(Poseł Roman Fritz: Czyli jest nas za dużo.)
...żeby chronili nas przed 140 mln Rosjan, którzy od 3 lat nie są w stanie sobie poradzić z 40 mln Ukraińców. (Oklaski) Nie ma żadnego powodu, naprawdę obiektywnie, nie ma żadnego powodu, żeby Europa jako całość miała jakiekolwiek kompleksy wobec Rosji, jeśli chodzi o realne potencjały. To nie jest tylko prawie trzy razy więcej ludzi. To jest bez porównania nowocześniejsza gospodarka. Jesteśmy zdecydowanie bogatsi od Rosji. Tak naprawdę nawet wydatki na zbrojenia, jeśli skumulujemy to, co dzisiaj w sposób nieskoordynowany, chaotyczny wydaje Unia Europejska, wydają jej państwa członkowskie, to jest to 450 mld dolarów za rok 2024. To jest mniej więcej tyle, ile wydała Rosja, tylko że dla Rosji to jest 30% dochodu. Dla Rosji, szczególnie przy sankcjach, ten wyścig będzie zabójczy. Kiedy świat Zachodu nie bał się konfrontacji, mówił twardo. Moje pokolenie pamięta ten wyścig zbrojeń, wojny gwiezdne Reagana, konfrontację Reagana z Breżniewem w tej kwestii. I na końcu wygrana bez przelanej krwi, bez tragedii wojny, bo nie odstawialiśmy nogi, bo wtedy Zachód powiedział: okej, chcecie się ścigać, będziemy się ścigać. Dzisiaj nie ma żadnego powodu, żeby Europa, w tym Polska, miała kompleksy. Pod jednym warunkiem, że usuniemy ten jeden bardzo poważny i widoczny gołym okiem deficyt w Europie: brak woli działania, niepewność, a czasami wręcz tchórzostwo. (Oklaski) Już kiedyś wspominałem o tym, że jest taki eksperyment psychologiczny. Przestępcom, to było w Nowym Jorku, psycholodzy pokazali ulicę nowojorską i oni mieli wskazać potencjalną swoją ofiarę. I wszyscy bez wyjątku wskazywali te same osoby. I to były osoby, które wyglądały na przestraszone i samotne. Tak samo jest w polityce. Rosja będzie bezradna wobec zjednoczonej Europy, kiedy my zjednoczymy nasze wysiłki także na rzecz mądrego zbrojenia. I to jest, proszę państwa, jedyna metoda, aby w dalszej perspektywie uchronić Europę i Polskę przed gorącą konfrontacją z Rosją. Na tym polega ten problem. (Oklaski)
Nasi partnerzy, moje koleżanki, koledzy z Rady Europejskiej, premierzy, prezydenci, dzielili się wczoraj także informacjami, np. informacjami wywiadowczymi, ze swoich państw. Także Ukraina przekazywała te informacje analityczne. Nie ulega wątpliwości, że dzisiaj Rosja inwestuje, a także uzyskuje zdolności mobilizacyjne w skali, która wskazuje, że jest zainteresowana, aby w ciągu 3, 4 lat być gotową do pełnoskalowej operacji nie przeciwko Ukrainie, tylko przeciw komuś wyraźnie większemu. Dlatego chciałbym, żebyśmy zrozumieli, że to nie jest buńczuczne nawoływanie do wojenki. Dzisiaj każdy odpowiedzialny polityk w Polsce i w Europie musi postawić na Europę uzbrojoną, pewną swojej siły, z zaufaniem do samej siebie, solidarną, lojalną wobec siebie, bo to jest sposób na uniknięcie katastrofy, a nie na przyspieszenie katastrofy. (Oklaski)
Putin zaatakował Ukrainę, bo w jego kalkulacjach to miało trwać naprawdę 3 dni, może maksimum 3 tygodnie. Oni naprawdę sądzili, że Ukraina jest tak słaba. Jeśli będziemy w Europie gotowi do pełnej koordynacji, do zbudowania wspólnego strumienia naszych zasobów, jeśli inne państwa pójdą tropem Polski, nie od razu 5%... Jak wiecie, my naprawdę będziemy mieli teraz blisko 5% na wydatki i nie zmienimy tego w przyszłości. Coraz więcej państw w Europie też rozumie, że skończyły się wakacje, że będą musiały wydać zdecydowanie więcej także na swoją obronność. Ale już dzisiaj porównanie potencjałów naszego i rosyjskiego nie powinno powodować u nikogo paniki, pod warunkiem że będziemy naprawdę zdeterminowani. Polska jest zdeterminowana. Polacy dali tego dowód przez ostatnich kilka lat w sposób bezdyskusyjny. Gdyby Europa i Europejczycy tak podeszli do wojny na Wschodzie, jak podszedł naród polski, wszyscy, prawie bez wyjątku, i polskie władze, to prawdopodobnie bylibyśmy dzisiaj w dużo lepszej sytuacji. Władze poprzednie i dzisiejsze. (Oklaski) Mówię o potrzebie konsensusu w tych sprawach nieprzypadkowo i z pełnym przekonaniem, tym bardziej że jedną z takich oczywistych ofensyw Putina jest taki dość widoczny gołym okiem pomysł na demobilizację Europy. Chodzi o używanie albo zdrajców interesu zachodniego, albo użytecznych idiotów. Nie chcielibyście być państwo wczoraj w skórze Viktora Orbána, szczególnie mówię do was, po tym, kiedy Szwedzi, Duńczycy, Francuzi, wszyscy bez wyjątku - Słowak znacząco milczał, ale w finale zagłosował razem z nami - kiedy dyskutowaliśmy o przyszłości Ukrainy... Nie wiem, czy pamiętacie państwo historię ateńskiego polityka, który zdradził Greków na rzecz Persów, kiedy wskazał ścieżkę w Termopilach. On doczekał się pogardy i wśród tych, którzy go wynajęli, i wśród tych, których zdradził. (Oklaski) My dzisiaj w Europie dajemy przykład, w jaki sposób racjonalnie, pragmatycznie, nie kozacząc, nie pchając się przed szereg... Słyszałem wielokrotnie na tej sali słowa z różnych pobudek politycznych wygłaszane, ale tu akurat zgodziłbym się z tymi słowami. Jeśli ktoś chce iść na awanturę, proszę bardzo, ale w żadną niepotrzebną awanturę nie damy się wkręcić.
(Poseł Janusz Kowalski: Gdzie jest kontrakt na HIMARS-y?)
(Poseł Antoni Macierewicz: Na zbrodnię smoleńską.)
Chciałbym też powiedzieć, że to, co jest dzisiaj zadaniem Polski, to uniknąć historycznego scenariusza. Niektórzy lubią, wiecie, ideę przedmurza. Nie chcę, żeby Polska była już kiedykolwiek przedmurzem czegoś. (Oklaski) Mury mają być na zewnątrz nas. My mamy być w środku, mamy być bastionem, mamy być basztą tej europejskiej fortyfikacji, którą z trudem, ale właśnie zaczęliśmy budować.
Szukamy także, jak zauważyliście państwo, niestandardowych formatów, tak aby zwiększyć efektywność naszych działań na rzecz bezpieczeństwa Polski. W przyszłym tygodniu będę w Turcji. Będę rozmawiał o większym zaangażowaniu Turcji, wszystko na to wskazuje, że Turcja jest do tego gotowa, na rzecz ustabilizowania sytuacji w regionie.
Nieprzypadkowo na spotkaniu w Londynie obecny był przedstawiciel Turcji i podzielał nasze niepokoje i opinie wyrażane przeze mnie w czasie tego spotkania. Zacieśniamy coraz bardziej relacje, które moim zdaniem zbudują nam taki format - w ramach NATO oczywiście, to jest bezdyskusyjne - który będzie mógł działać w sposób bardzo elastyczny, szybki i zdeterminowany, także dlatego, że mamy identyczne poglądy na wojnę w Ukrainie, na stosunek do Rosji, na konieczność zbrojeń. To jest format północno-wschodni. Państwa bałtyckie przede wszystkim będą potrzebowały wsparcia, ich potencjał nie jest rozstrzygający. Ale państwa skandynawskie to już jest wielki potencjał: nie ludnościowy, ale - jak państwo wiecie - technologiczny, przemysł zbrojeniowy jest na najwyższym możliwym poziomie, także determinacja i obrona cywilna. Od dłuższego czasu bardzo dokładnie to analizuję i spotykam się ciągle z premierem Finlandii, Szwecji i Norwegii. Brytyjczycy są bardzo zainteresowani tym, żeby ten format jak najbardziej wzmocnić. No i chcieliby z nami współpracować, co zrozumiałe, Rumuni, którzy czują się też częścią flanki wschodniej. Oczywiście Rumunia, podobnie jak kilka innych miejsc w Europie, boryka się z dylematem politycznym, czy za chwilę będziemy mieli prezydenta prorosyjskiego, czy dalej prozachodniego. To nie jest nasza sprawa, ale efekt tych wyborów to już będzie nasza sprawa. Bardzo bym chciał, aby ten pas państw, które leżą blisko Rosji i Ukrainy, które mają zdecydowanie ten sam pogląd, bo mają zdecydowanie te same interesy, i które mają jakiś potencjał, żeby stał się najbardziej żywotną częścią NATO, jeśli chodzi o obronę flanki wschodniej.
Potrzebujemy też szybkich decyzji tutaj, w kraju. Jak wiecie, wielokrotnie już o tym mówiliśmy, że Polska stała się wzorem cytowanym na każdym możliwym spotkaniu dyplomatycznym, jeśli chodzi o poziom wydatków i budowanie własnej armii. Przed nami jeszcze sporo wysiłków, jak wiecie, bo wydać pieniądze to nie wszystko, ale nie ulega wątpliwości, że w tym, w przyszłym roku i w latach następnych poziom wydatków nie będzie różnił się od tego w 2024 r. Te 5% wydaje się koniecznością. To jest duży wysiłek. To jest duży wysiłek, ale wydaje się, że wszyscy tutaj na tej sali wiemy, że ten wysiłek się nam opłaci strategicznie, i to w perspektywie dekad, nie tylko najbliższych lat. (Oklaski)
Mówimy już dzisiaj o potrzebie półmilionowej armii w Polsce, oczywiście razem z rezerwistami. Kiedy patrzymy na liczby na realnym froncie walki, czyli w tej chwili 800 tys. Ukraińców zdolnych do walki, a 1,1 mln w zasięgu, a 1,3 mln aktywnych w Rosji w tej chwili, z dużo większym zapasem, to wydaje się, że jeśli mądrze to zorganizujemy, a rozmawiam o tym stale z ministrem obrony narodowej, będziemy musieli użyć kilku sposobów działania. To są rezerwiści, ale to będą także intensywne szkolenia, które powinny pozwolić, by z tych, którzy nie idą do wojska, uczynić pełnoprawnych i pełnowartościowych żołnierzy w sytuacji konfliktu. To są prace przygotowujące na wielką skalę szkolenia wojskowe każdego dorosłego mężczyzny w Polsce. Kobiety też, ale wiecie, wojna to jednak jest ciągle w większym stopniu domena mężczyzn. Będziemy starali się do końca tego roku mieć już gotowy model, aby każdy dorosły mężczyzna w Polsce był szkolony na wypadek wojny, tak aby ta rezerwa była rzeczywiście porównywalna i adekwatna do ewentualnych zagrożeń. (Oklaski)
Zwróciłem się do ministra obrony narodowej, aby przedstawił opinię. Będę rekomendował opinię pozytywną, aby Polska wycofała się z konwencji ottawskiej i być może z konwencji dublińskiej. Mówię tu o minach przeciwpiechotnych i broni kasetowej.
(Poseł Krzysztof Bosak: Nasz postulat jest powstrzymywany.)
Nie ma się co oszukiwać. (Oklaski) To nie jest nic fajnego, nic przyjemnego. Dobrze o tym wiemy. Problem polega na tym, że w naszym otoczeniu ci, których możemy się obawiać, albo ci, którzy uczestniczą w wojnie, wszyscy to mają. Więc nie ma co... Jak wiecie, było dużo argumentów, dla których świat chciał zablokować możliwość używania tej strasznej broni. Ale dzisiaj jesteśmy w sytuacji, w której Polska, i to mogę zadeklarować z pełną determinacją, wykorzysta każdą dostępną możliwość, aby zwiększyć naszą obronność. Nie będziemy się oglądać na nikogo, nie będziemy się obawiać niczyjej krytyki. Wszystko to, co będzie sprzyjało zwiększeniu obronności Polski, zostanie przez nas zrealizowane i wykorzystane.
Musimy także odważniej spojrzeć w przyszłość, jeśli chodzi o technologię zbrojeń. Poważnie rozmawiamy z Francuzami na temat ich idei parasola nuklearnego nad Europą. Czas najwyższy, żeby Polska, wykorzystując nie tylko środki, które ma, ale także doświadczenia własne, doświadczenia na polu bitwy, doświadczenia ukraińskie, odważniej spojrzała na nasze możliwości dotyczące najnowocześniejszej broni. Nie wystarczą w tej chwili - mówię to z pełną odpowiedzialnością - zakupy broni konwencjonalnej, tej najbardziej tradycyjnej. Pole walki zmienia się na naszych oczach, z miesiąca na miesiąc. Będziemy współpracowali także z Ukraińcami, którzy są gotowi do intensywnej współpracy, np. jeśli chodzi o drony, żeby przyszła armia polska, i to nie za lata, ale za miesiące, była wyposażona w coś, co jest nowoczesne, elastyczne, coś, co będziemy mogli przekształcać w zależności od potrzeb na polu walki. Te stare zakupy, stare pakiety oczywiście będziemy realizować z różnych względów. Nie wszystkie były doskonałe, ale zostawmy to. Będziemy razem z Koreańczykami i Amerykanami naprawiać pewne wady tych kontraktów, ale będziemy je realizowali. Natomiast musimy mieć świadomość, że Polska musi sięgać po najnowocześniejsze możliwości związane także z bronią nuklearną i nowoczesną bronią niekonwencjonalną. Dlatego czeka nas bardzo poważny wyścig, i to jest wyścig o bezpieczeństwo, a nie wyścig do wojny. Jestem przekonany, że w takiej chwili jest nieważne, czy to żołnierz, strażak, lekarz, pielęgniarka, czy ludzie zupełnie nie do zdefiniowania, nawet kieszonkowy złodziej - w najtrudniejszych chwilach wszyscy wiedzą, że trzeba się trzymać razem i trzeba naprawdę umieć poświęcić dużo na rzecz wartości najcenniejszej, jaką jest bezpieczeństwo.
Głęboko wierzę w to, że wszyscy, wszystkie Polki i wszyscy Polacy, zdamy ten egzamin, że Polska będzie bezpieczna i że w konsekwencji Polska, tak jak było to zawsze w naszych marzeniach i jakże trudnej historii, będzie niezwyciężona. Dziękuję bardzo. (Część posłów wstaje, oklaski)
Przebieg posiedzenia