10. kadencja, 31. posiedzenie, 1. dzień (19-03-2025)

7. punkt porządku dziennego:

Sprawozdanie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi o poselskim projekcie ustawy o zmianie ustawy o zawodzie lekarza weterynarii i izbach lekarsko-weterynaryjnych (druki nr 1038 i 1101).

Poseł Dorota Niedziela:

    Panie Marszałku! Panie Ministrze! Pytań było sporo, ale na część już pan minister odpowiedział. Chcę tylko powiedzieć, żeby nie martwić się tym, że będą jakieś niejasne reguły powoływania członków komisji specjalizacyjnej. Tak jak pan minister powiedział, specjalizacje w weterynarii są bardzo dobrze określone w ustawie. Wiadomo, kto je tworzy, że izba z komisji wybiera członków. Szefami tych specjalizacji mogą być członkowie, którzy mają co najmniej jedną specjalizację albo tytuł naukowy. Problem polega na tym, że nasza specjalizacja cały czas się powiększa. Mamy już specjalistów, ja jestem specjalistą chirurgiem i radiologiem, mamy coraz więcej specjalizacji, które się pojawiają, i kierownikami mogą być właśnie te osoby. Zdarzają się sytuacje, że już nie ma tylu osób, żeby podjęły tę pracę jako szef specjalizacji. Jedna osoba musi być szefem dwóch specjalizacji. Stąd wzięła się ta określona liczba - żeby nie było tego problemu. Jest komisja specjalizacyjna, w niej będą 32 osoby. Z tej komisji wybiera się szefów specjalizacji w poszczególnych specjalizacjach. Stąd prośba izby, żebyśmy zwiększyli tę liczbę.

    Jeśli chodzi o skreślenia, rzeczywiście to może budzić wątpliwości, jeżeli się nie zna kontekstu. Cała ustawa matka mówi o tym, kiedy i kto jest skreślany. To jest podejmowane uchwałą. Musi być uchwała, w momencie kiedy ktoś np. stracił prawo wykonywania zawodu ze względu na to, że choruje czy ma jakiś wyrok, czy sam zrezygnował. Są różne sytuacje, ale za każdym razem jest uchwała. W pewnych sytuacjach, m.in. śmierci, to kończy się tym, że często rodzina zgłasza, że zmarł lekarz weterynarii. A więc powinno się to automatycznie... prezes może skreślić. Tylko na tym to polega. Nie musi czekać na uchwałę rady, która może się pojawić, tylko w tych konkretnych przypadkach, m.in. śmierci lekarza weterynarii, prezes może samoistnie po prostu skreślić go z listy członków, żeby nie trwało to zbyt długo, bo tam jest naliczanie składek, potem umarzanie składek, wiele takich proceduralnych rzeczy, które są zupełnie niepotrzebne, bo sytuacja jest jasna. A więc tyle, jeżeli chodzi o skreślenia. Tam nie ma żadnej arbitralnej... Nie jest tak, że ktoś będzie skreślał lekarzy, bo to nie jest takie łatwe.

    Jeżeli chodzi o liczbę członków - to już było.

    Zbyt mała ilość lekarzy - odpowiem panu posłowi, nie wiem, czy pan poseł o tym wie, że za moich czasów, czyli w latach 90., były tylko cztery wydziały weterynarii. To były wydziały w Olsztynie, we Wrocławiu, w Warszawie i w Lublinie. Były tylko cztery wydziały. W tej chwili jest dużo więcej tych wydziałów. M.in. jest wydział w Krakowie, w Toruniu i bodajże Bydgoszcz się też stara o wydział, tak że jest ich dużo więcej. Na jednym roku jest po 300-400 osób. Ale zapotrzebowanie jest bardzo duże. Z informacji lekarzy prywatnych, którzy prowadzą kliniki, wynika, że znalezienie lekarza jest dosyć trudne. Duża część lekarzy wyjeżdża za granicę, ale też duża część wraca i głównie się skupia na dużych klinikach, które są naprawdę na światowym poziomie u nas w Polsce, dużych klinikach małych zwierząt. Problemem jest rzeczywiście utrzymanie się lekarza na odpowiednim poziomie na terenach wiejskich. Tak jak pan minister powiedział, głównym problemem są wszystkie usługi dotyczące m.in. bydła. Nie zgodziłabym się, że jest problem z końmi, ponieważ jest dużo specjalistów. Oni się umiejscawiają głównie tam, gdzie są hodowle koni, duże skupiska. Ale do klinik leczenia chorób koni przyjeżdżają ludzie nawet z całej Polski, bo one są na dobrym poziomie. Tak że o to bym się nie martwiła. Rzeczywiście towarzystwo bujatryczne i specjalizacja chorób przeżuwaczy dotycząca bydła cieszą się niby dużym zainteresowaniem, ale potem to nie ma przełożenia na praktykę związaną z pojawianiem się specjalistów na wsi, ponieważ oni się głównie też koncentrują na dużych hodowlach, a nie miejscu, gdzie, powiedzmy, jest parę krów w jednej wiosce, w drugiej wiosce. Tak naprawdę lekarz nie jest w stanie się utrzymać z tego, tym bardziej że koszty są dosyć duże.

    O skreśleniach mówiłam.

    Jeżeli chodzi o standardy, to też nie jest tak. Pamiętajcie państwo, że jest to prywatna praktyka. Każdy z lekarzy odpowiada za to, co robi. Natomiast izba lekarska bardzo jasno określa - to też jest określone w ustawie o zakładach leczniczych - jakie muszą być podstawowe wymagania dotyczące gabinetów, lecznic i klinik. Żeby móc zarejestrować swoją działalność, to się wybiera albo gabinet, i ma się ściśle określone warunki, które trzeba stworzyć, żeby ten gabinet otworzyć, albo lecznicę, i wtedy są one trochę wyższe, albo klinikę, która już jest najwyższą formą działalności lekarzy weterynarii i która wymaga odpowiedniego sprzętu, odpowiedniej ilości lekarzy, nawet tytułów naukowych. To jest już określone. To, co mówiliśmy o standardach, to jest danie izbie lekarskiej prawnej możliwości określenia dobrych praktyk, które muszą być stosowane. To jest tylko wskazanie, to na pewno nie będzie jakiś wymóg, który będzie potem sprawdzany, bo te dobre praktyki muszą powstać we współpracy ze stowarzyszeniami lekarzy. Tutaj, przypomnę, jest jedno z największych - stowarzyszenie lekarzy małych zwierząt. To w toku rozmów z takimi stowarzyszeniami i dalszych prac powstaną dobre praktyki, które nie będą szykanowaniem lekarzy, wskazaniem tego, co mają zrobić, tylko będą wskazaniem tego, jak powinni postępować.

    Pogotowie weterynaryjne państwowe, szczerze mówiąc, jest to pomysł, który w wielu krajach europejskich był próbowany, ale to nigdy nigdzie nie wyszło. W różnych krajach jest to różnie usankcjonowane. Niekiedy to dotyczy izb lekarskich, które wymagają od lekarzy całodobowej opieki nad swoimi pacjentami. Jeśli oni nie mogą tej całodobowej opieki sprawować, to muszą podpisać umowę z lecznicą czy z kliniką, która będzie tę całodobową opiekę świadczyła. Wtedy jeśli właściciel chce w nocy znaleźć pomoc, to musi mieć adres tej kliniki, która podpisała umowę. Jest to pewien sposób, ponieważ są miejsca, szczególnie w mniejszych miejscowościach, gdzie po godz. 19 jest trudno o pomoc lekarsko-weterynaryjną. A więc ma to na pewno jakieś podstawy.

    Nie wiem, czy na wszystko odpowiedziałam.

    Wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty:

    Na wszystko.

    Poseł Dorota Niedziela:

    Chyba tak. Bardzo dziękuję, panie marszałku. I jeszcze raz dziękuję za przyjęcie. To oczywiście nie jest ustawa, która rozwiązuje większość kwestii, ale tak jak pan minister powiedział, w RCL-u jest ogromna ustawa o zdrowiu zwierząt, UC40 bodajże, taka cegła. Większość tych rzeczy, o których państwo mówią, tam jest opisanych. Myśmy wycięli z tego tylko to, co dotyczy izb lekarsko-weterynaryjnych i lekarzy, żeby usprawnić pracę izb. Bardzo dziękuję, panie marszałku. Dziękuję Wysokiej Izbie. (Oklaski)


Przebieg posiedzenia