10. kadencja, 31. posiedzenie, 2. dzień (20-03-2025)
20. punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o umowach międzynarodowych (druk nr 1077).
Poseł Jarosław Sachajko:
Pani Marszałek! Panie Ministrze! Drodzy Polacy! Dzisiaj mamy przed sobą projekt ustawy, który wymaga dwóch referendów w sprawie ewentualnego wystąpienia Polski z Unii Europejskiej. Brzmi to jak troska o demokrację i wolę narodu. Ale spójrzmy na tych, którzy teraz głośno wołają o referenda. Ci sami ludzie, którzy jeszcze niedawno je blokowali, torpedowali, przekonywali, że są zbędne, teraz mówią, że są dobre. Wystarczy przypomnieć ostatnie referendum w sprawie zakazu nielegalnej migracji. Wtedy ci sami politycy namawiali Polaków, by nie brali w nim udziału, by je bojkotowali, by frekwencja była jak najniższa. Swoim zachowaniem sprowadziliście na Polskę niebezpieczeństwo, sprowadziliście niebezpieczeństwo na polskie kobiety oraz dzieci. Hańba!
(Głos z sali: Gdzie?)
A dziś nagle referendum staje się świętością, czymś absolutnie niezbędnym. Hipokryzja aż od was bije. Idźmy dalej.
W ubiegłej kadencji Sejmu to posłowie koalicji 13 grudnia blokowali inicjatywę Kukiz’15 dotyczącą obniżenia progów referendalnych. Wtedy nie chcieli, żeby Polacy mieli realny wpływ na państwo. Wtedy referendum im przeszkadzało. A teraz nagle uznali, że w tej jednej sprawie, akurat tej, która im politycznie pasuje, referendum jest konieczne. I to nawet dwa razy. A przecież Polska weszła do Unii Europejskiej na podstawie 2-dniowego referendum, co było celowym zabiegiem, żeby zapewnić frekwencję i ważność głosowania. Nie było wtedy mowy o dwóch referendach. Nie było głosowania nad warunkami wejścia. Dlaczego więc teraz, gdy mowa o potencjalnym wyjściu, nagle potrzebujemy dwóch referendów?
Prawdziwym problemem w Polsce nie jest to, że mamy za mało referendów dotyczących Unii Europejskiej. Problem jest taki, że Polacy mają za mało okazji, by decydować o najważniejszych sprawach kraju. Dlatego zamiast wprowadzać referendum wybiórczo, wtedy, kiedy pasuje politykom, powinniśmy wprowadzić stały dzień referendalny raz w roku. Wtedy Polacy mogliby wypowiadać się w kluczowych sprawach: o gospodarce, edukacji, reformach zdrowotnych i innych ważnych kwestiach, które naprawdę wpływają na ich codzienne życie. Referendum powinno być narzędziem obywateli, a nie politycznym teatrem odgrywanym tylko wtedy, gdy pasuje to władzy.
(Poseł Marcin Józefaciuk: Taką poprawkę proszę zgłosić.)
Jeżeli naprawdę chcemy, by Polacy mieli głos, to oddajmy im go, tak żeby używali go częściej, regularnie, a nie wtedy, kiedy politycy uznają, że to dla nich jest wygodne. Nie pozwólmy, by demokracja była jedynie pustym sloganem. Polacy zasługują na prawdziwy wpływ na swój kraj, nie tylko jeśli rządzącym jest to na rękę.
Na zakończenie przypomnę, że dzisiaj przyjęliście uchwałę, która na szczebel unijny ma przenieść, według której tam mamy oddać kwestię naszej obronności. Po raz kolejny: hańba wam. Dlaczego nie zapytaliście Polaków, czy chcą, aby o ich bezpieczeństwie decydowały Berlin i Paryż? Dzisiaj zachowaliście się jak Sejm rozbiorowy. Zachowaliście się jak Judasz, który za 10 mld sprzedał niepodległość Polski. (Gwar na sali, dzwonek) Hańba wam.
(Poseł Kamil Wnuk: Hańba, panie Sachajko! Hańba!)
Przebieg posiedzenia