10. kadencja, 34. posiedzenie, 1. dzień (07-05-2025)

3. punkt porządku dziennego:

Sprawozdanie Komisji Nadzwyczajnej o poselskim projekcie ustawy o zmianie ustawy - Kodeks pracy (druki nr 934 i 1153).

Poseł Witold Tumanowicz:

    Pani Marszałek! Wysoka Izbo! No cóż, zacznijmy od początku. Z pierwotnego projektu wykreślono przepisy dotyczące obowiązku pracodawców ujawniania wynagrodzeń swoich pracowników. Pracownicy nie dostaną od pracodawców informacji o wynagrodzeniach swoich kolegów z pracy, i dobrze. Wyrzuciliście z projektu wszystkie przepisy, które miały taki obowiązek ustanowić, moim zdaniem słusznie. Wyrzuciliście również z pierwotnego projektu przepisy nakładające na pracodawców obowiązek publikacji wysokości wynagrodzenia ze wskazaniem jego minimalnej i maksymalnej wysokości. No i już myśleliśmy, że poszliście po rozum do głowy, ale najwyraźniej wasza oderwana od rzeczywistości ideologia wzięła jednak górę nad rozumem. Zmieniony projekt ustawy zawiera dwa artykuły, z czego jeden stanowi...

    (Wypowiedź poza mikrofonem) (Dzwonek)

    Proszę dać się wypowiedzieć.

    Wicemarszałek Monika Wielichowska:

    Pani poseł... (Dzwonek)

    (Głos z sali: Przedstawia pan głupoty.)

    Poseł Witold Tumanowicz:

    No na razie to tylko przedstawiłem, co wyrzuciliście, więc nic jeszcze nie powiedziałem.

    Ale zostawiliście... Oby nigdy do tego nie doszło, żeby przeszła ta ustawa. Do obecnej ustawy - Kodeks pracy dodaliście jeden artykuł, który mówi o tym, że osoba ubiegająca się o zatrudnienie na danym stanowisku otrzymuje od pracodawcy informację o początkowej wysokości lub przedziale wynagrodzenia, opartego na obiektywnych, neutralnych kryteriach, w szczególności pod względem płci. Pracodawca będzie musiał przekazywać te informacje osobie ubiegającej się o zatrudnienie z odpowiednim wyprzedzeniem w różnych wybranych formach, np. przed rozmową kwalifikacyjną czy przed podpisaniem umowy. Nie rozumiem, jaki jest cel wprowadzania takich przepisów, skoro naturalne jest, że podczas rozmowy kwalifikacyjnej kandydat dowiaduje się o wysokości wynagrodzenia. Przed samym podpisaniem umowy to tak naprawdę wystarczy tę umowę przeczytać. Wyważacie otwarte drzwi.

    Natomiast na koniec zostawiałem najlepsze. Do projektu wprowadziliście zapis, że pracodawca zapewnia, aby nazwy stanowisk w ogłoszeniach były neutralne pod względem płci, a proces rekrutacyjny przebiegał w sposób niedyskryminujący. Jak mamy to rozumieć? Pracodawcy będą musieli prowadzić rekrutację na stanowisko osoby nauczycielskiej czy osoby kelnerskiej? Jak będą musiały brzmieć ogłoszenia o pracę według tego waszego projektu, żeby były neutralne płciowo? To, że wy już macie swój pokój dla osób poselskich, nie oznacza, że macie prawo narzucać tę głupkowatą manierę wszystkim pracodawcom w całej Polsce. Może zatrudniacie osoby dyrektorskie czy asystenckie, ale inni nie muszą, naprawdę.

    Co ciekawe, w tym projekcie powiało trochę hipokryzją. Pierwotnie chcieliście zmusić pracodawców, aby ujawniali wynagrodzenia swoich pracowników nawet bez ich zgody, a w tym projekcie dodaliście zapis, że pracownik ubiegający się o zatrudnienie ma obowiązek wskazać pracodawcy informację o przebiegu dotychczasowego zatrudnienia, z wyłączeniem informacji o wynagrodzeniu. Może po prostu przestańcie się wtrącać w kwestię wynagrodzeń i ustaleń pomiędzy pracodawcami a pracownikami. Tak będzie dla wszystkich najbezpieczniej. Niech to będzie umowa pomiędzy dwoma suwerennymi podmiotami. A ten projekt po prostu nadaje się do kosza, więc składamy wniosek o odrzucenie go w całości.

    (Poseł Witold Zembaczyński: Nic pan nie zrozumiał, panie pośle, z tego projektu.)


Przebieg posiedzenia