10. kadencja, 37. posiedzenie, 2. dzień (25-06-2025)

21. punkt porządku dziennego:

Sprawozdanie Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Komisji Infrastruktury o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych oraz niektórych innych ustaw (druki nr 1130 i 1367).

Poseł Jarosław Sachajko:

    Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Stoimy dziś wobec projektu ustawy, który pod pozorem zielonej transformacji otwiera drogę do gigantycznych, kosztownych i społecznie nieakceptowalnych inwestycji, których efektem będzie nie tylko dublowanie źródeł energii i destabilizacja systemu elektroenergetycznego, ale także obciążenie kosztami zwykłych obywateli przy jednoczesnym transferze zysków do prywatnych kieszeni, często zagranicznych inwestorów.

    Projekt zakłada radykalne ułatwienia w lokalizowaniu i modernizacji farm wiatrowych, ale milczy o gigantycznych kosztach, jakie poniosą państwo i jego obywatele, związanych z dostosowaniem sieci przesyłowych. To nie są dziesiątki, ale to są miliardy złotych. Kto za to zapłaci? Polskie rodziny, przedsiębiorstwa - wszyscy w rachunkach za energię.

    Elektrownie wiatrowe to źródła niestabilne, uzależnione od warunków pogodowych. W okresach bezwietrznych, często przez kilkanaście dni w roku, prąd w Polsce i tak musi być generowany przez klasyczne źródła: elektrownie węglowe i gazowe. Oznacza to konieczność utrzymywania zdublowanych mocy wytwórczych, a więc koszt podwójny, bo raz za wiatraki, a drugi raz za gotowość bloków konwencjonalnych. W Hiszpanii, która również forsowała rozwój OZE bez zabezpieczeń systemowych, doszło do kryzysu energetycznego i blackoutu. Niestabilna generacja, przeciążone sieci, brak rezerwy mocy to scenariusz, który może się powtórzyć w Polsce, jeżeli bezkrytycznie przeforsujemy tę ustawę.

    Zmniejszenie minimalnej odległości wiatraków od domów do 500 m, dopuszczenie wyjątków budzi ogromny sprzeciw mieszkańców terenów wiejskich. To lekceważenie samorządów i obywateli, którzy będą musieli żyć z hałasem, migotaniem cienia i dewaluacją wartości swoich nieruchomości. Na koniec kto zyskuje? Zyski z produkcji prądu z wiatraków trafią nie do wspólnot lokalnych, nie do Skarbu Państwa, a do prywatnych operatorów i funduszy inwestycyjnych, często zagranicznych. A rachunki, inwestycje i ryzyko dotyczą wszystkich Polaków. Dlatego apeluję, Wysoko Izbo, nie przekształcajmy polskiego systemu energetycznego w kosztowny, eksperymentalny na skalę kontynentu system. Składam wniosek formalny o odrzucenie tego projektu w pierwszym czytaniu. Dziękuję. (Oklaski)


Przebieg posiedzenia