10. kadencja, 39. posiedzenie, 4. dzień (25-07-2025)

Oświadczenia.

Poseł Bronisław Foltyn (tekst niewygłoszony):

    Tablice alimentacyjne, które 23 lipca opublikowało Ministerstwo Sprawiedliwości i rozesłało do prezesów sądów apelacyjnych, zostały okrzyknięte tablicami depopulacyjnymi. I nie ma w tym żadnej przesady, bo właściwie od 2 dni nikt z ˝uśmiechniętej koalicji˝ nie potrafi logicznie wyjaśnić, jak wyliczone kwoty alimentów miałyby zostać przekazane, skoro w wielu przypadkach przekraczają dochody zobowiązanego. Ministerstwo Sprawiedliwości zamiast wprowadzać transparentność, uproszczenie procedur i porządek, skutecznie przekonało Polaków, że w Polsce wymiar sprawiedliwości to jawna niesprawiedliwość, a pracownicy ministerstwa, którzy odpowiadają za przygotowanie tablic, nadają się jedynie do zwolnienia.

    Chciałbym poznać nazwisko pracownika Ministerstwa Sprawiedliwości, który obliczył, że mężczyzna posiadający trójkę dzieci w wieku 16-18 lat i zarabiający najniższą krajową w wysokości 4300 zł brutto, czyli 3262 zł na rękę, powinien zapłacić 3519 zł alimentów miesięcznie, czyli o 257 zł więcej niż zarabia. Jak?

    Załóżmy jednak, że urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości wymyślili, że skoro ktoś ma trójkę dzieci i zdradziła go żona, to ów nieszczęśnik powinien teraz więcej pracować i postarać się lepiej zarabiać. Załóżmy, że ten ojciec trójki dzieci dokonuje niemożliwego i pomimo przeciwności podnosi się i pracuje tak ciężko, że udaje mu się niemal potroić zarobki. Zarabia teraz 10 000 zł brutto, czyli 7147 zł na rękę. Ktoś pomyśli, że bez problemu opłaci alimenty i starczy mu na życie - błąd. Autorzy tablic przygotowali się na taki wariant: wystarczy, że była żona złoży wniosek o podwyżkę alimentów, a sąd, kierując się tablicami, wyliczy, że skoro zarabia teraz aż 7147 zł, to musi płacić 7392 zł alimentów, czyli o 245 zł więcej niż zarabia. Ten schemat powtarza się za każdym razem, gdy tylko mężczyzna wykaże inicjatywę, aktywność, dobrą wolę i zechce zarabiać więcej niż dotychczas. O co więc tutaj może chodzić? Jaką logiką kierował się autor tablic depopulacyjnych MS? Najprościej byłoby stwierdzić, że żadną, ale ja w to nie wierzę. Tutaj musi chodzić o coś więcej.

    Czy kogoś w MS interesuje los jakiegoś ojca trójki dzieci, który - choćby chciał - nie jest w stanie wykonywać obowiązku alimentacyjnego? Myślę, że osoby decyzyjne w Ministerstwie Sprawiedliwości kierowały się raczej interesem własnym. To biznes prawniczy - nieustająca fala pozwów o podwyższenie alimentów, fala niewypłacalnych alimenciarzy, którzy dadzą dużo pracy prawnikom, komornikom i sędziom, a w wielu przypadkach i służbie więziennej. Praktycznie nikt, kto posiada trójkę dzieci, nie przeżyje tablic alimentacyjnych, bo wszystko, co zarobi, będzie musiał oddać na alimenty. Każdy nieszczęśnik z trójką dzieci musi wpaść w długi lub pracować na czarno albo może wyjechać z kraju lub odejść na wieczną wartę. Autorzy tablic milczą, nikt nie potrafi wyjaśnić tego absurdu. Złożę więc interpelację do Ministerstwa Sprawiedliwości z prośbą o ujawnienie autorów.

    Autorzy tablic nie zauważyli jednak istnienia furtki. Nieszczęśnicy wykonujący obowiązki alimentacyjne i dobrowolnie przekazujący więcej niż zarabiają w postępowaniu komorniczym mogliby zachować 40% dochodu. Komornik nie może przecież zabrać więcej niż 60% zarobków. Jednym słowem: opłaca się być dłużnikiem - i o to chyba chodzi. Czuję, że lobby komornicze ma swój udział w tablicach. Okazuje się, że dzięki komornikowi nieszczęśnik będzie mógł przeżyć. Mamy w Polsce 300 tys. dłużników alimentacyjnych, a po wprowadzeniu tablic alimentacyjnych liczba ta chyba szybko wzrośnie.


Przebieg posiedzenia