10. kadencja, 6. posiedzenie, 2. dzień (22-02-2024)
Oświadczenia.
Poseł Anna Kwiecień (tekst niewygłoszony):
Bank centralny i jego prezes prof. Adam Glapiński był i ciągle jest atakowany przedtem przez opozycję, a teraz już przez rządzących, za nieskuteczną walkę z inflacją, ale twarde dane GUS pokazują, że działania podejmowane przez Radę Polityki Pieniężnej były niezwykle skuteczne. Jedenastokrotne podniesienie stóp procentowych z 0,1% do 6,75% od października 2021 r. do września 2022 r. przyniosło pozytywny skutek: inflacja spadła od marca 2023 r. do stycznia 2024 r. aż o 14.5 punktu procentowego. Wszystkiego tego udało się dokonać tylko przy niewielkim spowolnieniu wzrostu gospodarczego i utrzymaniu dobrej sytuacji na rynku pracy: ciągle jesteśmy w czołówce krajów UE o najniższym poziomie bezrobocia.
Może więc najwyższy czas, żeby czołowi politycy Platformy z Donaldem Tuskiem na czele przeprosili prezesa NBP prof. Adama Glapińskiego i wreszcie przestali gadać o stawianiu go przed Trybunałem Stanu. Przypomnijmy, że po 2-dniowych obradach Rady Polityki Pieniężnej, RPP, w lutym tego roku, 6 i 7 lutego, wprawdzie pozostawiła ona stopy procentowe NBP na dotychczasowym poziomie, to - jak mówił prof. Glapiński po tym posiedzeniu - inflacja w marcu może się znaleźć poniżej celu inflacyjnego. Jednak prof. Glapiński przypomniał, że zerowa stawka VAT na żywność wprowadzona jeszcze przez rząd Morawieckiego będzie obowiązywała tylko do końca marca, bo jak wszystko wskazuje, rząd Tuska jej nie przedłuży, a zamrożenie cen nośników energii - tylko do połowy roku i ono także przez nowy rząd nie zostanie przedłużone, co jego zdaniem będzie powodem wzrostu inflacji już w II połowie tego roku. Właśnie z tego powodu, jak przewiduje NBP, inflacja może latem tego roku powrócić do poziomu 6%, a być może wzrosnąć nawet do 8%, ale zdaniem prezesa Glapińskiego z powrotem znajdzie się w celu inflacyjnym do końca 2025 r. W związku z taką prognozą inflacji raczej nie należy się spodziewać dalszego obniżania stóp procentowych, a gdyby inflacja w II połowie tego roku wybuchła z większą mocą, niż wynika to z prognoz NBP, to dopiero wtedy należy liczyć się z decyzjami Rady o podwyższeniu stóp procentowych.
Tymczasem coraz więcej sygnałów wskazuje na to, że Tusk spróbuje przejęcia NBP siłą. Staje się to oczywiste nie tylko dla polityków w Polsce, lecz także komentatorów za granicą. Polski rząd przygotowuje się do podjęcia bezprecedensowych działań przeciwko szefowi Narodowego Banku Polskiego. Tusk dał w tej sprawie zielone światło - poinformował Bloomberg, czyli największa na świecie agencja prasowa, która specjalizuje się w dostarczaniu informacji na temat rynków finansowych. Tusk chce za wszelką cenę odbić NBP. Wydaje się, że jest mu to potrzebne do tego, aby wejść do systemu ERM II, który jest przedsionkiem strefy euro.
Przypomnę, że pod wnioskiem do prezesa Europejskiego Banku Centralnego podpisuje się zarówno prezes NBP, jak i Ministerstwo Finansów. Następnie poufnie negocjują wysokość kursu i przez 2 lata prowadzą działania. Dla europejskich biurokratów obecność Polski w strefie euro jest ważna. Po pierwsze, wejście piątej gospodarki UE i rozwijającego się kraju byłoby ważnym sygnałem. Po drugie, Polska dysponuje rezerwami. To kwoty niebagatelne, bo sięgają 180 mld dolarów, z czego 12% jest w złocie.
Podsumowując: ataki na prof. Adama Glapińskiego są bezpodstawne, a faktyczne powody to próba wprowadzenie euro i rezygnacja z suwerenności finansowej państwa Polskiego. I to właśnie chce przeprowadzić Donald Tusk.
Przebieg posiedzenia